Po Widzewie, który od początku września prowadzi trener Daniel Myśliwiec wciąż nie wiadomo, czego się spodziewać. W Pucharze Polski pewnie ogrywa drużyny z niższych lig. W ekstraklasie w sześciu meczach zdobył osiem punktów (2 wygrane, 2 remisy i 2 porażki), czyli 1,33 na mecz i jest 14. w tabeli. Pod wodzą poprzednika Janusza Niedźwiedzia łodzianie grali tylko trochę gorzej - siedem punktów w siedmiu spotkaniach. Z kolei Zagłębie Lubin miało za co rehabilitować się przed własną publicznością. Tydzień temu poległo z mistrzem Polski w Częstochowie aż 0:5. W tabeli było aż siedem pozycji wyżej, a z Widzewem, który jeszcze w tym sezonie nie wygrał na wyjeździe, grało u siebie. Zagłębie - Widzew. Nieuznany gol Mecz do dziesiątej minuty było wręcz nudny. Widzew pilnował się, by nie stracić bramki. Zagłębie częściej było przy piłce, ale nie wiedziało jak zabrać się do rywala. To łodzianie zagrozili jako pierwsi - strzał Fabio Nunesa przeleciał nad poprzeczką. Zagłębie odpowiedziało okazją Dawida Kurminowskiego, ale też nie trafił w bramkę. Po kwadransie Widzew zaczął lepiej rozgrywać - piłka krążyła między zawodnikami, ale inwencja kończyła się pod polem karnym. W 23 minucie udało się - Antoni Klimek podał na głowę Nunesa, który trafił w słupek, próbował dobić, a w końcu piłkę do siatki wbił Jordi Sanchez. Cieszył się Hiszpan, cieszył się trener, a VAR zdecydował, że napastnik był na spalonym. Nieuznany gol dla Widzew obudził Zagłębie. Po podaniu z prawej strony Serhija Bulecy, przed bramką był Mateusz Wdowiak, ale zdążył go zablokować Mateusz Żyro. Obroną Widzewa zakręcił też Tomasz Pieńko, ale chciał minąć zbyt wielu widzewiaków i skończyło się stratą. Karny z VAR. Zagłębie prowadzi Tuż po przerwie zderzyli się dwaj piłkarze Widzewa, co wykorzystało Zagłębie i po dośrodkowaniu Bartłomieja Kłudki minimalnie niecelnie głową strzelił Kurminowski. Łodzianie już nie potrafili tak sprawnie rozgrywać piłki, jak przed przerwą. Co prawda wykonywali kilka rzutów rożnych, ale spodziewanych efektów nie było. W 58. minucie po interwencji VAR i długim zastanowieniu sędzia Daniel Stefański uznał, że Żyro sfaulował Kurminowskiego. Co najmniej kontrowersyjna decyzja. Strzał Damiana Dąbrowskiego odbił Henrich Ravas, ale skutecznie dobił Wdowiak. Łodzianie rzucili się do odrabiania strat, ale mieli kłopoty, by stworzyć dogodną okazję. Bili głową w mur - podania w pole karne były wybijane przez rywali, a strzały blokowane. Kwadrans po stracie gole dośrodkowanie Juljana Shehu było dokładne, Marek Hanousek trafił do siatki, ale był na spalonym. Za to kropkę nad i mógl postawić Kurminowski, ale Ravas świetnie obronił. Arbiter zarządził dodatkowe jedenaście minut. Widzew atakował, ale gospodarze nie mylili się w obronie. I w końcu łodzianom się udało w dziewiątej minucie doliczonego czasu. Tym razem po wysokim podaniu Sanchez zablokował bramkarza, który odbił piłkę przed siebie, a Imad Rondić doprowadził do remisu. I ta sytuacja był sprawdzana przez VAR, ale tym razem sędzia nie cofnał decyzji.