Emocji może aż tak wiele to znów nie było, ale dwa razy serca mocno zabiły kibicom obu drużyn. Najpierw gdy Arvydas Novikovas wykorzystał rzut karny, a następnie Marian Kelemen w identycznej sytuacji odbił uderzenie Aleksandara Koleva i tym samym został bohaterem przyjezdnych. W podziękowaniu to właśnie o bramkarzu Jagiellonii jego koledzy śpiewali w szatni piosenki.- Marian już wielokrotnie udowadniał, że jest dobrym zawodnikiem i parokrotnie nas ratował. Chwała mu za to, że w tych trudnych momentach potrafi utrzymać koncentrację i pomóc zespołowi - przyznaje Grzyb. Białostocczanie mogli jednak uniknąć nerwowej końcówki, gdyby byli bardziej skuteczni. Spisywali się bowiem lepiej od gospodarzy, ale brakowało im głównie celnych strzałów. - Było dużo emocji. Stworzyliśmy parę sytuacji, z których powinniśmy coś więcej wykorzystać. Ale na pewno cieszy nas zwycięstwo i fakt, że trzy punkty jadą do Białegostoku - podkreśla Grzyb. Zawodnik Jagiellonii nie potrafił jednak odpowiedzieć skąd w jego zespole aż takie problemy z oddaniem choćby celnego strzały. - Czasem tak bywa, że stwarza się dużo sytuacji, ma się przewagę, ale nie zawsze z tego coś wynika. W tym wypadku akurat dobrze, że udało nam się strzelić choć jedną bramkę - podkreśla Grzyb. Ireneusz Mamrot, trener białostoczan: - Jestem zadowolony z gry mojego zespołu, bo wyprowadzaliśmy szybkie ataki i dobrze nam to wychodziło. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to złe wybory, bo często można było zagrać piłkę trochę inaczej, a wówczas udałoby się zakończyć akcję strzałem. Po wygranej z Sandecją Jagiellonia jest wiceliderem, a w następnej kolejce podejmuje Koronę Kielce. Z kolei zajmują sądeczanie zajmują 13. miejsce i kolejny mecz zagrają w Płocku z Wisłą. Z Niecieczy Piotr Jawor Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy