Prowadzona przez Krzysztofa Warzychę jedenastka stworzyła sobie wczoraj sytuacji bez liku, a na bramkę Martina Polaczka leciał strzał za strzałem. Bramkę zdobył w końcu dla Ruchu Łukasz Moneta, ale jak się okazało było to za mało, żeby pokonać "Miedziowych". W 74. minucie wyrównał bowiem Tosik. Prawy obrońca Zagłębia wykorzystał błąd w ustawieniu Rafała Grodzickiego, dobrze znalazł się w polu karnym i mocnym uderzeniem zaskoczył Libora Hrdliczkę. Było to jego pierwsze trafienie w Lotto Ekstraklasie w tym sezonie. Co ciekawe niewiele brakowało, a wcześniej opuściłby murawę. Po stracie bramki trener Piotr Stokowiec zastanawiał się nad ściągnięciem z boiska zawodnika. Ostatecznie, zaraz po stracie bramki murawę opuścili Martin Neszpor oraz Łukasz Janoszka. Z kolei w chwilę później Tosik mógł zobaczyć drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Sędzia Daniel Stefański ostatecznie oszczędził piłkarza, za co po meczu olbrzymie pretensje do arbitra zgłaszali kibice zespołu z Chorzowa. - Nic nie wskazywało na to, że wygramy ten mecz, aczkolwiek przy stanie 0-0, mogło to iść w jedną czy drugą stronę. Ruch pierwszy zdobył bramkę i nic nie wskazywało, że wyrównanym, bo nie stwarzaliśmy sobie za wielu okazji. Ten remis, tak jak i we wcześniejszym meczu z Cracovią, jest dla nas zwycięstwem. Patrzymy w przyszłość, bo nie ma co ukrywać , że w dolnej ósemce nie chodzi o to, żeby pięknie grać w piłkę, ale żeby punktować. Ten rok nie jest udany, tylko dwa zwycięskie mecze i nasza gra też nie jest za ciekawa. Najważniejsze jest zdobywanie punktów i utrzymanie. Na tym się skupiamy - podkreślił Tosik. W najbliższy piątek rywalem zespołu z Lubina będzie Piast. Ruch czeka z kolei w sobotę wyjazdowe spotkanie ze Śląskiem. Michał Zichlarz, ChorzówZobacz wyniki, terminarz i tabelę w grupie spadkowej