Ruch nie otrzymał licencji na grę w ekstraklasie. Klub nie spełnił kryteriów finansowych - nie realizował uchwały zarządu PZPN dotyczącej restrukturyzacji zadłużenia. Działacze Ruchu przekonują jednak, że o odrzuceniu ich wniosku zadecydował jedynie błąd matematyczny. Mówią, że komisja źle obliczyła kwotę spłaconego zadłużenia. Argumentują, że płacili długi zgodnie z harmonogramem ustalonym wspólnie z PZPN. "Jeśli klub przekonuje, że mamy do czynienia z błędem matematycznym, to jednak należy to sprawdzić. Nie mam nic do Ruchu i choć słyszę skargi wierzycieli klubu, to uważam, że warto raz jeszcze ten wniosek rozpatrzyć. Jednak na pana Zbigniewa Sadowskiego naciskać nie zamierzam. Będzie jak zdecyduje" - powiedział w "Przeglądzie Sportowym" rzecznik prasowy PZPN Zbigniew Koźmiński. Przewodniczący Komisji Odwoławczej Zbigniew Sadowski jednak nic nie wie o ponownym rozpatrzeniu wniosku Ruchu. "Dla mnie to nowy fakt. Nie wiem jednak co będzie. Zobaczę, jak zachowają się inni przedstawiciele komisji. Papiery Ruchu i tak musimy zobaczyć, by jednak wykluczyć wszystkie wątpliwości. Cały czas jednak mówię, że tu nie chodzi o błąd, ale o to, że Ruch nie miał potwierdzenia, że z kilkoma wierzycielami zawarł ugody. Nie było też potwierdzenia, że uregulowany został dług wobec Wisły Kraków" - tłumaczył Sadowski.