W porównaniu do przegranego przed tygodniem meczu z Jagiellonią trener "Niebieskich" Waldemar Fornalik dokonał małej rewolucji w składzie. W wyjściowym składzie na mecz z Termaliką Bruk-Bet wyszło czterech nowych graczy: obrońcy Mateusz Cichocki i Marek Szyndrowski, a także pomocnicy Maciej Iwański oraz Kamil Mazek. Piotr Mandrysz nie eksperymentował i postawił na tych, którzy ostatnio zapewnili beniaminkowi wygrane z Zagłębiem Lubin i ostatnio Górnikiem Zabrze. Jedyną nowością było to, że na ławce rezerwowych usiadł pozyskany kilka dni temu były reprezentant Czech Mario Liczka. Z tego powodu na trybunach nie zabrakło jego ojca, znanego trenera Wernera Liczkę. Na stadionie przy ulicy Cichej byli też inni znani szkoleniowcy, jak asystent selekcjonera Adama Nawałki - Bogdan Zając czy nowy trener Górnika Leszek Ojrzyński. Mecz rozpoczął się od ataków gości. Już na początku do siatki mógł trafić Wojciech Kędziora. Piłkę po jego strzale instynktownie obronił jednak Matus Putnocky. W chwilę później golkiper gospodarzy odważnym wybiegiem poza pole karne uprzedził napastników Termaliki. Co nie udało się przyjezdnym wyszło gospodarzom. W 14 minucie Mazek zakręcił na prawej stronie obrońcami z Niecieczy, zagrał do Eduardsa Visniakovsa, który efektownym strzałem zaskoczył Sebastiana Nowaka. Dziesięć minut później Łotysz ponownie mógł się wpisać na listę strzelców, ale w sytuacji sam na sam trafił w golkipera gości. Po straconym golu Termalika przejęła inicjatywę w środku pola i szybko zdołała odrobić straty. Wyrównujące trafienie zapisał na swoim koncie Kędziora. Wysoki napastnik wykorzystał świetne dośrodkowanie Dalibora Plevy i w swoim stylu, głową pokonał Putnockiego. Dla doświadczonego, 34-letniego napastnika to pierwsze trafienie w ekstraklasie od maja zeszłego roku, kiedy grał jeszcze w Piaście. Druga połowa rozpoczęła się od mocnego, a raczej mocnych uderzeń. W 51 minucie piłkę po mocnym i mierzonym pod poprzeczkę strzale w wykonaniu Dawida Plizgi w świetnym stylu obronił Putnocky. W chwilę później ponad siedem tysięcy kibiców było świadkami jednego z najładniejszych trafień w ekstraklasie w ostatnim czasie. Piłkę przed polem karnym otrzymał Lipski i bez zastanowienia huknął na bramkę. Piłka uderzona z ponad 25 metrów poszybowało w samo okienko bramki Nowaka. To było kapitalne trafienie świetnie grającego 21-letniego pomocnika, który wyrasta na prawdziwego lidera Ruchu. W 62 minucie Lipski po raz drugi mógł trafić do siatki. Po jego uderzeniu z wolnego bramkarz gości z najwyższym trudem sparował jednak piłkę. W końcówce rezultat ustalił rezerwowy Roland Gigołajew. Piłkarz zaraz po wejściu na murawę świetnie znalazł się w polu karnym i strzałem z kilku metrów zdobył trzeciego gola. W chwilę później doszło do ostrej przepychanki między Sebastianem Ziajką, a Gigołajewem. Skończyło się tym, że sędzia obu graczom pokazał czerwone kartki. Już w doliczonym czasie trafił kolejny rezerwowy Artur Lenartowski i fani w Chorzowie mogą się cieszyć z wysokiej i efektownej wygranej. Po dzisiejszej wygranej Ruch ma już na swoim koncie 10 punktów. Termalika przegrała z kolei swoje czwarte kolejne wyjazdowe spotkanie. Michał Zichlarz z Chorzowa Ekstraklasa - tabela, wyniki, terminarz, strzelcy Ruch Chorzów - Termalica Bruk-Bet Nieciecza 4-1 Bramki: Visniakovs (14.), Lipski (53.), Gigołajew (85.), Lenartowski (90.+3) - Kędziora (33.) Ruch: Putnocky - Konczkowski, Grodzicki, Cichocki, Szyndrowski - Mazek (83. Gigołajew), Iwański (90/ Lenartowski), Surma, Lipski, Zieńczuk - Visniakovs (46. Stępiński). Termalica: Nowak - Fryc, Stano, Sołdecki, Ziajka - Drozdowicz, Pleva (77. Liczka), Babiarz (77. Kupczak), Foszmańczyk (46. Biskup), Plizga - Kędziora. Żółte kartki: Grodzicki - Kędziora, Babiarz, Stano Czerwone kartki: Gigołajew - Ziajka Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 7023