Ogromna była radość kibiców, kiedy Ruch Chorzów po wielu latach rozłąki powrócił do Ekstraklasy. Dość szybko i brutalnie przekonał się o tym, że poziom Ekstraklasy trudno porównać nawet z 1. ligą. Beniaminek w siedmiu pierwszych kolejkach zanotował tylko jedno zwycięstwo. Jasne stało się, że walka o utrzymanie w Ekstraklasie nie będzie należała do najłatwiejszych. Tygodnie mijały a Ruch wciąż zawodził. "Niebiescy" odpadli pod koniec września z rozgrywek o puchar Polski już na etapie 1/32 finału po porażce 2:3 z rezerwami Legii Warszawa. W następnych kolejkach Ekstraklasy przegrali również z Pogonią Szczecin i Lechem Poznań, a pozycja Jarosława Skrobacza stawała się coraz słabsza. Jan Woś zastąpił w Ruchu Chorzów Jarosława Skrobacza Ruch po 13 kolejkach zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem zaledwie ośmiu punktów. Gorzej radzi sobie tylko inny beniaminek - ŁKS Łódź. Władze "Niebieskich" uznały, że nie ma co dalej zwlekać i należy podjąć radykalne kroki. 6 listopada klub poinformował o zwolnieniu trenera Skrobacza. Tego samego dnia poznaliśmy nazwisko jego następcy. W oficjalnym komunikacie Ruch Chorzów przekazał, że jego obowiązki na najbliższy czas przejmie dotychczasowy asystent - Jan Woś. W przeszłości 49-latek trenował jedynie drużyny z niższych szczebli rozgrywkowych - Odrę Wodzisław, GKS Katowice, czy GKS Jastrzębie. Postawiono przed nim spore wyzwanie - poprawić grę drużyny i zapewnić jej utrzymanie w Ekstraklasie. Strata do bezpiecznej pozycji urosła już do siedmiu punktów. Bezpośrednio nad strefą spadkową znajdują się Cracovia i Widzew, które na koncie mają po 15 oczek. Na ligowe zwycięstwo kibice Ruchu czekają już od 28 lipca. W klubie panuje przekonanie, że Jan Woś sprosta wymaganiom i będzie w stanie odmienić los "Niebieskich".