Roman Kosecki: Nazwisko "Kosecki" wciąż wiele w Turcji znaczy
- Turcja to jest Turcja. Ktoś, kto tam nie był, nigdy tego nie zrozumie. Oni kochają albo nienawidzą. Przytulają cię jednego dnia, a drugiego dnia mogą w ciebie rzucić kamieniem - mówi Interii były kapitan reprezentacji Polski, Roman Kosecki.

W połowie stycznia ogłoszono, że Jakub Kosecki rozwiązał kontrakt z turecką drużyną Adana Demirspor. Tymczasem pod koniec tego samego miesiąca Roman Kosecki w rozmowie z Interią niespodziewanie oznajmił, że jego syn wciąż negocjuje warunki rozstania z klubem. Ostatecznie udało się dojść do porozumienia w drugiej połowie lutego, a wkrótce potem "Kosa" junior został piłkarzem Cracovii.
Kosecki senior brał czynny udział w pertraktacjach i to w dużej mierze dzięki niemu udało się osiągnąć konsensus.
Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie
- Wszystko się uspokoiło. Turcy załatwili sprawę z szacunkiem i z poszanowaniem etycznych zasad. Musiałem im tylko o pewnych rzeczach przypomnieć. Widać, że nazwisko "Kosecki" wciąż tam wiele znaczy - mówi 69-krotny reprezentant Polski.
W latach 1991-92 bronił barw Galatasaray Stambuł. Sięgnął z tym klubem po Puchar i Superpuchar Turcji.
Jego synowi, Jakubowi, daleko było do takich laurów. W 2018 roku trafił do II-ligowego Adana Demirspor i spędził w tej klasie rozgrywkowej dwa i pół roku. Ostatnich miesięcy nie będzie wspominał dobrze. Został odsunięty od zespołu i wraz z czterema innymi zawodnikami trenował indywidualnie.
Po powrocie do kraju opowiadał, że w Turcji czuł się niszczony mentalnie.
Jakub Kosecki był w Turcji lubianym zawodnikiem
- Za ostre słowa z siebie wydobył - ocenia stanowczo Kosecki senior. - Był tam bardzo lubianym zawodnikiem i przez kibiców, i przez prezesa klubu. Ale Turcja to jest Turcja. Ktoś, kto tam nie był, nigdy tego nie zrozumie. Oni kochają albo nienawidzą. Przytulają cię jednego dnia, a drugiego dnia mogą w ciebie rzucić kamieniem. Mimo wszystko uważam, że Kuba pograł w fajnym kraju. Dwa razy był blisko awansu do ekstraklasy, ale za każdym razem jego zespół odpadał w barażach. Nadszedł po prostu czas, że trzeba było zmienić klimat.
Kiedy wiadomo już było, że Jakub wraca do polskiej Ekstraklasy, część kibiców była przekonana, że ponownie zobaczymy go w barwach Legii. Trafił tymczasem pod Wawel. Na Łazienkowskiej pojawi się jednak już w przyszłym miesiącu. W 25. kolejce obrońcy tytułu zagrają u siebie z Cracovią.
- Legia jest klubem, któremu kibicuję i zawsze będę kibicował - mówi ojciec piłkarza. - Życzę jej, żeby zdobyła mistrzostwo i grała w Lidze Mistrzów. Jako dzieciak zawsze chciałem grać w Legii, a potem ten klub stał się jednym z najważniejszych etapów mojej kariery. Jak dojdzie niedługo do meczu z Cracovią, oczywiście będę kibicował Kubie, ale będę chciał, żeby wygrała Legia.
UKi
