23 lipca 2002 roku to był wtorek. Ekstraklasa rozpoczynała sezon 11 dni później. Paweł Piotrowski nie wiedział jeszcze wtedy, w jakim klubie będzie występował w kolejnych rozgrywkach - czy nadal w Zagłębiu Lubin, czy w Amice Wronki, czy może wyjedzie do Niemiec. Jego grę charakteryzowała duża elegancja, miał też na koncie tytuł autora najpiękniejszego gola sezonu 1998/1999, gdy w meczu z Ruchem Radzionków strzelił w samo "okienko". Mimo braku decyzji co do swej przyszłości, Paweł Piotrowski wciąż trenował z Zagłębiem. Tamtego dnia, gdy kończył trening, w samochodzie już czekała na niego rodzina - żona Justyna oraz 16-letni Przemek i 13-letni Paweł, których mieli odwieźć do ich dziadków, do Kożuchowa. Z Lubina do Kożuchowa jest ok. 60-65 kilometrów. Gdy nie istniała jeszcze "ekspresówka" S3, stara droga (głównie nr 333) nie była zbyt bezpieczna, wiodła m.in. przez Polkowice i potem przez Nowe Miasteczko (13 km na południe od Nowej Soli). Właśnie pod Nowym Miasteczkiem Paweł Piotrowski jako kierowca i jego trójka pasażerów ponieśli śmierć. Paweł Piotrowski miał 27 lat. Paweł Piotrowski we wspomnieniach bliskich i kolegów Krzysztof Kostka, kibic i historyk zajmujący się Zagłębiem Lubin, rozmawiał o Pawle Piotrowskim z jego rodziną oraz osobami z klubu (cytaty za lubin.pl): Grzegorz, brat Pawła Piotrowskiego: - Na pierwszy trening w Polmo Kożuchów Pawła zaprowadził tata i z tego co pamiętam, bardzo szybko pokonał szczeble piłki młodzieżowej. W wieku 17 lat zaczął grać z seniorami. Wtedy Polmo Kożuchów grało w IV lidze. Po spadku do okręgówki otrzymał szansę gry w Dozamecie Nowa Sól, który grał wtedy w III lidze. Po roku przeniósł się do II ligowej Ślęzy Wrocław, w której grał w latach 1994-1996. Pod koniec 1996 roku trafił do Zagłębia Lubin i to był jego ostatni klub. Paweł miał blisko do domu i rodziców, więc mógł często bywać u nas. Bywało tak, że po treningach pakował się do samochodu i przyjeżdżał do Kożuchowa. Później poznał swoją przyszłą żonę i planował życie w Lubinie. Temat Amiki Wronki był na pewno wcześniej, ale Zagłębie go nie puściło. Przed wypadkiem prowadził rozmowy z niemieckim klubem, ale nazwy już nie pamiętam. Liczył również, że może dogada się jeszcze z Zagłębiem i zostanie w Lubinie. Ireneusz Drzewiecki, organizator Memoriału im. Pawła Piotrowskiego: - Pawła poznałem przy okazji organizowania turniejów i zawodów sportowych. Jestem po AWF-ie i próbowałem w naszej placówce zachęcić jak najwięcej dzieci do uprawiania sportu i ogólnie do ruchu. W 2000 roku zorganizowałem pierwszy turniej piłki nożnej na hali gimnazjum w Kożuchowie. Wtedy pojawił się również Paweł i zapytał, jak może nam pomóc. W kolejnym roku odbył się drugi turniej i również Paweł sam z siebie nam pomógł i zaangażował się w organizację. W 2002 roku miał się odbyć kolejny turniej, ale niestety tragiczny wypadek Pawła i jego bliskich wstrzymał organizację. W 2003 roku postanowiliśmy, że turniej piłkarski stanie się cyklicznym memoriałem ku pamięci Pawła Piotrowskiego. Mateusz Dróźdż, były prezes Zagłębia Lubin: - W mojej ocenie Paweł Piotrowski był jednym z lepszych zawodników Zagłębia Lubin w tamtym czasie. Pamiętam go jeszcze z boiska i uważam również, że dyskusja o zastrzeżonym numerze 10 jest bezprzedmiotowa. Byłem na ostatnim jego treningu w Zagłębiu Lubin i pamiętam, jak jeszcze Dariusz Lewandowski go żegnał. Mówiło się wtedy, że odchodzi do Amiki Wronki i negocjował z prezesem Jabłońskim. Robert Sadowski, były prezes Zagłębia Lubin: - W 2005 roku po raz pierwszy pojechałem na turniej memoriałowy do Kożuchowa - po raz pierwszy samochodem służbowym chyba zresztą Seatem Alhambrą. Pojechali ze mną Mateusz Bukowiec, Grzegorz Niciński i niezwykle stremowany sytuacją Łukasz Piszczek. Wzięliśmy trochę gadżetów, piłki i zaproszenia na mecze do Lubina. Chłopaki pozowali do zdjęć, powiedzieli parę słów, a nawet pokopali trochę z uczestnikami turnieju. W późniejszych latach często zapraszaliśmy podopiecznych Irka do Lubina i wspieraliśmy memoriał medialnie i fundowaliśmy nagrody. Numer 10 w Zagłębiu Lubin - zastrzeżony dla Pawła Piotrowskiego Po śmierci Pawła Piotrowskiego, władze Zagłębia Lubin postanowiły, że żaden piłkarz pierwszego zespołu nie będzie już występował z numerem 10. Na początku 2011 roku Zagłębie o tej zasadzie zapomniało, przyznając numer 10 nowemu zawodnikowi, Denissowi Rakelsowi. Po interwencji kibiców, wpadkę szybko naprawiono, zamieniając Łotyszowi numer na "ósemkę". Na stadionie Zagłębia Lubin znajduje się też tablica poświęcona Pawłowi Piotrowskiemu.