Gospodarze od pierwszych minut starali się narzucić gdynianom swój styl gry. Na efekt dobrej gry bełchatowian nie trzeba było długo czekać. W 11. minucie bardzo dokładnym podaniem z głębi pola popisał się Paweł Adamiec, a świetnie obsłużony Tomasz Wróbel w sytuacji sam na sam pokonał Norberta Witkowskiego. W 34. minucie mogło, a nawet powinno być 2:0 dla gospodarzy. Tym razem w sytuacji oko w oko z Witkowskim znalazł się Adamiec, ale młody napastnik GKS-u przegrał pojedynek z golkiperem Arki. Gdynianie z biegiem gry prezentowali się coraz lepiej. Rezultatem bardziej odważnej postawy Arki był gol Grzegorza Nicińskiego. Na cztery minuty przed końcem pierwszej odsłony wprowadzony chwilę wcześniej na boisko "Nitka" z kilku metrów dobił piłkę po strzale Dariusza Żurawia. Po zmianie stron kilka okazji wypracowali sobie goście, ale zabrakło zimnej krwi w polu karnym Sapeli. Zabrakło też...szczęścia. Po wrzutce z prawej strony boiska piłkę do siatki posłał Żuraw, ale sędzia gola nie uznał dopatrując się (bardzo wątpliwego) spalonego. GKS zremisował w Bełchatowie z Arką Gdynia 1:1. Na kolejkę przed końcem rozgrywek GKS z dorobkiem 51 punktów zajmuje 5. miejsce w tabeli. Takim samym dorobkiem może pochwalić się Polonia Warszawa, zespół z którym bełchatowianie rywalizują o prawo gry w europejskich pucharach. Natomiast Arka z 27 punktami jest ostatnia. Gdynian wyprzedzają: Górnik Zabrze, Cracovia i Lechia Gdańsk, które mają po 29 "oczek". Po meczu powiedzieli: Trener Arki Gdynia Marek Chojnacki: "Trudno zebrać myśli po takim spotkaniu. Nie było to na pewno wielkie widowisko. Na nas ciąży wielka presja. Chcieliśmy tu wygrać, ale się nie udało. Z przebiegu meczu wynik jest sprawiedliwy, choć w drugiej połowie strzeliliśmy gola, który nie został uznany. Nie chcę tego komentować i zwalać winy na sędziego. Cieszymy się z remisu i z tego, że przy takim wyniku w innych meczach były rezultaty, jakie mogliśmy sobie wymarzyć. Nie chciałbym publicznie oceniać zachowania Wachowicza. Porozmawiamy na ten temat w poniedziałek". Szkoleniowiec PGE GKS Bełchatów Rafał Ulatowski: "Jest takie angielskie powiedzenie, że jak możesz dobić przeciwnika, to musisz to zrobić. Mieliśmy kilka sytuacji do podwyższenia prowadzenia, ale ich nie wykorzystaliśmy. Marek powiedział, że w innych meczach były rezultaty, które pasowały Arce. Nas interesował wynik meczu w Warszawie. Skończyło się tak, że nadal mamy szansę na czwarte miejsce i wszyscy wierzymy w to, że uda nam się wyprzedzić Polonię. W ostatniej kolejce powinien zagrać Dawid Nowak, który zgłosił w tygodniu uraz i dzisiaj postanowiłem go oszczędzić. Co do mojej przyszłości w Bełchatowie, to jestem po rozmowach z szefami klubu i mogę zakomunikować, że nasze stanowiska zbliżyły się. Na pewno jednak nie podpiszę kontraktu w poniedziałek". GKS Bełchatów - Arka Gdynia 1:1 (1:1) Bramki: 1:0 Tomasz Wróbel (11.), 1:1 Grzegorz Niciński (41.) PGE GKS Bełchatów: Łukasz Sapela - Grzegorz Fonfara, Edward Cecot, Mate Lacić, Jacek Popek (52. Paweł Magdoń) - Tomasz Wróbel, Patryk Rachwał, Janusz Gol (77. Krzysztof Janus), Mateusz Cetnarski, Piotr Kuklis - Paweł Adamiec. Arka Gdynia: Norbert Witkowski - Wojciech Wilczyński, Michał Łabędzki, Dariusz Żuraw, Tomasz Sokołowski - Zbigniew Zakrzewski, Marcin Budziński, Dariusz Ulanowski (70. Bartosz Karwan), Bartosz Ława, Marcin Wachowicz (36. Grzegorz Niciński) - Ljubomir Ljubenow (79. Marcin Pietroń). Sędzia: Artur Radziszewski (Warszawa). Widzów 3 000.