Raków nie zdołał koronować się tej niedzieli sam. Pół godziny przed tym, jak zaczął się mecz w Szczecinie, częstochowianie zakończyli swoje spotkanie w Kielcach. Liderzy tabeli - wbrew przewidywaniom - przegrali 0:1 i nie mogli jeszcze rozpocząć fetowania mistrzowskiego tytułu. Zachowali bowiem jedenaście punktów przewagi nad Legią, a ta mogłaby teoretycznie zdobyć ich dwanaście w czterech ostatnich kolejkach. Piłkarze "Medalików" udali się więc w drogę powrotną do domu, a tymczasem na Pomorzu Zachodnim Pogoń podejmowała "Wojskowych". W ostatnich tygodniach "Portowcy" są w dobrej formie i wreszcie widać w ich poczynaniach powtarzalność. Akcje nie wyglądają już jak dzieła przypadku, a Jens Gustafsson wyraźnie odcisnął swoje piętno. Dość wspomnieć, że szczecinianie nie zaznali smaku porażki od ponad dwóch miesięcy. Mecz z Legią miał być jednym z najtrudniejszych egzaminów. "Portowcy" poradzili sobie jednak również z nim, wygrywając 2:1. Zapewnili tym samym Rakowowi tytuł mistrza Polski. Pogoń - Legia: Kapitalny gol Łęgowskiego otworzył wynik W głowach piłkarzy Pogoni na pierwszym miejscu nie był jednak przecież interes "Medalików". Szczecinianie również mają swoje cele, a ten główny to zajęcie miejsca na podium. W sobotę Lech Poznań wygrał 3:0 z Cracovią i wskoczył na trzecie miejsce, mając przy tym jeden punkt przewagi nad "Portowcami". Gospodarze odważnie rozpoczęli więc mecz z Legią i od pierwszego gwizdka sędziego chcieli narzucić swoje warunki. Pomagali im kibice, którzy wykupili wszystkie dostępne miejsca i prowadzili żywiołowy doping, zainicjowany zresztą na długo przed tym, jak piłkarze pojawili się na placu gry. W 10. minucie trybuny eksplodowały - kapitalną bramkę z dystansu zdobył młodzieżowiec Mateusz Łęgowski. Później obraz gry nieco się wyrównał, a swoje szansy miały obie drużyny. Najlepszą okazję w końcówce pierwszej połowy zmarnował Tomas Pekhart. Czech główkował na wysokości piątego metra i trafił w poprzeczkę. Ekstraklasa: Mocne otwarcie Legii w drugiej połowie Próba doświadczonego napastnika okazała się zapowiedzią tego, jak wyglądać będzie mecz zaraz po przerwie. Legia już bowiem w 48. minucie przeprowadziła składny atak, który golem zakończył Maciej Rosołek. Po zmianie stron goście przejęli inicjatywę i kilkukrotnie bliscy byli wyjścia na prowadzenie. Pogoń cofnęła się natomiast i postanowiła szukać szczęścia w kontratakach. Miała ku takiej grze argumenty, przede wszystkim w osobach Pontusa Almqvista i Kamila Grosickiego. Kluczową postacią okazał się jednak Wahan Biczachczjan. W 88. minucie Ormianin z zimną krwią wykończył koronkową akcję Pogoni i ustalił wynik na 2:1. Pogoń powróciła tym samym na trzecie miejsce w tabeli Ekstraklasy. Ma też dwa punkty przewagi nad Lechem Poznań. Jakub Żelepień, Interia