Walka o utrzymanie w grupie spadkowej: tabela, terminarz - kliknij tutaj!W czwartek na stronie klubowej Zawiszy Bydgoszcz pojawiła się informacja, że bilety na piątkowy mecz z Górnikiem Łęczna będą sprzedawane w cenie 200 złotych za bilet normalny i 150 za bilet ulgowy. To ceny dla tych kibiców, którzy będą na stadionie po raz pierwszy. Ci fani, którzy już wcześniej w rundzie wiosennej dopingowali zespół ze stadionu, dostaną gigantyczny rabat - aż 90 procent. W ten sposób zapłacą za wejściówki odpowiednio 20 lub 15 złotych. Ta decyzja właściciela Zawiszy wymierzona jest przede wszystkim w grupę pseudokibiców, którzy od dłuższego czasu bojkotują mecze bydgoskiej drużyny. Skonfliktowana z właścicielem grupa zawiesiła ostatnio swój protest i w ostatnich meczach sezonu chciała wrócić na trybuny. Na to nie godzi się Osuch, który postanowił oczyścić trybuny z chuliganów.Sytuacja w Bydgoszczy jest jeszcze bardziej napięta, odkąd chuligani wtargnęli na stadion w styczniu i na trybunach wystawili symboliczne trumny dla właściciela klubu i piłkarzy. - Oni są dramatem i tragedią polskiej piłki. W walce ze stadionowymi bandytami jestem sam - mówi w rozmowie z Interią Radosław Osuch.Interia: Dawno nie było w Ekstraklasie meczu, za którego obejrzenie trzeba byłoby zapłacić 200 złotych. Skąd ten pomysł? Radosław Osuch: - Zapowiada się nam wielkie widowisko, mecz o ogromnej wadze dla losów tabeli. Walka będzie na pewno zażarta, piłkarze dobrzy, to i bilety swoje kosztują. Powiedziałbym, że poszliśmy tropem angielskim, bo w Premier League trzeba zapłacić czasem i 50 funtów za mecz. No ale tak jest, jak się chce zobaczyć kawałek dobrej piłki przychodząc z ulicy. - Ale za to mam dobre informacje dla naszych wiernych kibiców, którzy wspaniale dopingowali przez całą rundę. Dla nich bilety będą z rabatem, aż 90-procentowym. To oznacza, że zapłacą oni 20 złotych za bilet normalny, a 15 za ulgowy. Ten rabat to nagroda dla tych kibiców Zawiszy, którzy przychodzili na mecze regularnie i dopingowali drużynę w kulturalny sposób. Mówiąc już całkiem poważnie - ta akcja jest wymierzona przede wszystkim w pseudokibiców, którzy bojkotowali mecze i przynosili na stadion trumny z nazwiskami pana i zawodników? - Ich zachowanie nie ma nic wspólnego z kibicowaniem i w ogóle z człowieczeństwem. W tej grupie, która bojkotowała mecze i organizowała te bandyckie popisy, za sznurki pociąga kilka osób. A mnie jest tylko żal młodych ludzi, którzy wpadli w to środowisko, bo oni zobaczą i kiedyś powielą te wzorce zachowań, które są patologiczne. - Ta grupa bojkotujących jest wąska. Oni każą ludziom równo skakać, równo śpiewać i się nie wychylać. Mówią młodym chłopakom tak: "wolno wam to i to. A nie wolno tego, tego i tego". Ta lista zakazów jest bardzo długa. To jest fatalne środowisko, które powoduje, że my potem tracimy młodzież dla społeczeństwa. Kibice na forach internetowych zachęcają pana, by nie przestawał walczyć z chuliganami na stadionie. Kilka klubów w tej walce już się ugięło. Panu starczy wytrwałości? - W tej chwili w mojej walce jestem sam. Nie mam żadnej pomocy - ani z PZPN, ani z Ekstraklasy. Musimy - jako Zawisza - walczyć i nie uginać się. W tej chwili nie widzę możliwości na zakończenie tego sporu, bo druga strona przekroczyła wszystkie możliwe granice. Zaznaczam, że problem z chuliganami mają w Polsce wszystkie kluby. Stadiony nam pustoszeją. Na grupę spadkową przychodzi teraz 3-4, czasem 5 tysięcy ludzi. To jest dramat i tragedia polskiej piłki. - Inne ligi nie mają ani lepszych zawodników, ani lepszych stadionów. Nam się wydaje, że Zachód odjechał, bo się naoglądamy Realu i Barcelony. Ale ja swego czasu dużo oglądałem meczów ligi holenderskiej czy belgijskiej. Tam poziom się niczym nie różnił od naszej Ekstraklasy, a stadion jest pełen, ludzie płacą za bilety po 30-40 euro. A u nas? Każdy klub rozdaje po parę tysięcy biletów za darmo... - No ale mamy to, co mamy. Na to jesteśmy skazani. Kiedyś mówiono: "ludzie nie przychodzą bo mamy beznadziejne stadiony". No to w ostatnich latach zbudowano nowe i co? Teraz mamy najpiękniejsze stadiony, a ludzi chodzi coraz mniej. Tak to niestety jest i widocznie niektórym ludziom to pasuje. Wracając z trybun do spraw boiskowych - do końca sezonu zostały cztery kolejki. Zawisza się utrzyma? - Tak. Jestem przekonany, że się utrzymamy. Stać nas na to. W zimie, kiedy byliśmy na dnie, wszyscy skazywali nas na porażkę, ale wróciliśmy do gry. Pokazaliśmy już, że można wstać z kolan. Dlatego wierzę w tę drużynę i trenera. Muszę zapytać też o wariant pesymistyczny. Co będzie z Zawiszą jeśli spadnie z Ekstraklasy? - Na razie w myśl zasady "wszystko albo nic", nastawiam się na to, że się utrzymamy. Pomyślę o tragedii, gdy taka tragedia nastąpi. Ale nie wierzę w to. Rozmawiał: Bartosz Barnaś