Będzie ubiegać się o mandat radnego sejmiku wojewódzkiego. "Tylko Piłka" na tę okoliczność przepytała bramkarza Pogoni Szczecin. - Skąd wziął się pomysł, że wystartuje pan w <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/raport-wybory-samorzadowe-2024" title="wyborach samorządowych" target="_blank">wyborach samorządowych</a> z ramienia Platformy Obywatelskiej? - Od razu wyjaśniam - nie jestem członkiem tej partii, tylko z nią sympatyzuję. Polityką się nie zajmuję. Bardzo spodobały mi się pomysły Platformy Obywatelskiej w kwestii restrukturyzacji sportu w Szczecinie. Chodzi choćby o budowę boisk osiedlowych, czy szkółek piłkarskich... O zajęcie się młodymi ludźmi. Ma powstać nowy stadion Pogoni. Jest potrzeba, aby ktoś z nazwiskiem - a ja gram w piłkę już 20 lat - znalazł się w sejmiku. Chciałbym się skupić na tym, aby Szczecin pod względem sportowym miał co zaoferować młodym ludziom. - W Polsce młodzi ludzie zamiast umawiać się na wspólną grę w piłkę, często popadają w narkomanię czy alkoholizm. - Jest to problem społeczny, nie tylko o wymiarze sportowym. Chodzi o to, żeby dać im zajęcie, możliwość samorealizacji czy wyładowania negatywnych emocji. Teraz, aby zapomnieć o zmartwieniach, niekiedy "idą w narkotyki" albo w alkohol. Robią to z braku innego zajęcia. To przykre, że miasto Szczecin zapomniało o swoich młodych mieszkańcach. Dlatego utożsamiam się z pomysłem PO. Wierzę, że to pomoże nastolatkom. Nie chodzi o to, żeby zrobili wielkie kariery, od razu stali się zawodowymi sportowcami. Ale powinni mieć możliwość chociaż się sprawdzić czy ukształtować swoją osobowość przez sport. Jednym słowem - zająć się czymś pożytecznym. - W jaki sposób będzie chciał pan to osiągnąć? - Przede wszystkim do wykorzystania będą duże środki unijne. Mój okręg - województwo zachodniopomorskie - dostanie 170 mln euro przez 7 lat na rozwój infrastruktury sportowej czy na rozbudowę dróg. Grzechem byłoby ich nie wykorzystać. Będąc w sejmiku chciałbym dopilnować, by te pieniądze poszły na właściwe cele, by zbudowane zostały boiska dla młodzieży. Po rozmowie z kandydatem PO na prezydenta Szczecina, Piotrem Krzystkiem, zdecydowałem, że będę startował z ramienia Platformy. Powiedział mi o planach i o środkach. I uważam, że to realne plany. A jak już powstaną fajne ośrodki sportu, to będziemy dbać, by znalazł się w nich jak najlepszy sprzęt. Będziemy chcieli też pomagać finansowo młodym ludziom, których rodzice mają problemy finansowe. Na szeroką skalę. - Jest pan znany głównie w środowisku sportowym. Czy to wystarczy, by uzyskać wystarczającą ilość głosów? - To bardzo duża niewiadoma, czy uda mi się wejść do sejmiku. Wiele osób patrzy na to nieufnie. Niektórzy doszukują się podtekstów. Mówią, że chcę promować swoje nazwisko, na siłę szukam sobie zajęcia. A ja mogę odpowiedzieć tylko tyle, że tak nie jest. I że widzę szansę na pozytywne zmiany w Szczecinie. Gdyby nie było pomysłu rozbudowy infrastruktury sportowej, to bym się za to nie zabierał. Pojawia się jeszcze pytanie - czy chcąc otworzyć szkółkę sportową muszę startować w wyborach? Jak najbardziej tak. Bo jeśli Platforma Obywatelska będzie miała większość w sejmiku, to będzie więcej głosów za tym, by właściwy program został zrealizowany. Ale zdaję sobie sprawę, że w kontekście mojej kandydatury pojawiają się głosy zarówno pozytywne, jak i negatywne. - Kariera polityka pana nie interesuje? - Jestem jeszcze sportowcem i planuję pograć w piłkę kilka lat. Dopóki będę bramkarzem, nawet nie byłbym w stanie pogodzić jednego z drugim. Teraz startuję tylko do sejmiku. Niektórzy nie rozróżniają sejmiku od rady miasta. W radzie miasta jest dużo więcej obowiązków, zajęć zdecydowanie bardziej absorbujących. Sejmik to takie ciało, które spotyka się raz w miesiącu. Jeszcze raz powtarzam, przez politykę nie chcę promować własnej osoby. Przeciwnie - chciałbym wykorzystać swoje doświadczenia. Mieszkałem w kilku krajach: Turcji, Izraelu, Grecji, Niemczech. Mam wielu przyjaciół w dziedzinie sportu. Myślę, że w dalszej perspektywie nie tylko w Szczecinie, ale w całej Polsce mogłyby powstać połączone szkółki piłkarskie. To byłoby korzystne dla polskiego sportu. - Czy po zakończeniu kariery piłkarskiej będzie się pan chciał bardziej zaangażować w szkolenie młodzieży? - Całkiem możliwe, chociaż życie nauczyło mnie, że nie można być niczego pewnym. Na dziś chciałbym, by po zakończeniu kariery piłkarskiej moje życie było związane ze sportem. Ale nie wykluczam, że będzie to coś innego. Jeżeli uda mi się wejść do sejmiku, gdy będziemy realizowali to wszystko, o czym mówiłem, będę bardzo zadowolony. I będę chciał iść w tym kierunku. - Radosław Majdan polityk. Czy nie obawia się pan, że taka "łatka" panu zaszkodzi? Niektórzy mogą odebrać pana decyzję o kandydowaniu jako zły ruch. - I pewnie niektórzy tak to odbierają. U nas jest już taki sposób oceniania ludzi, wyciągania zbyt pochopnych wniosków. Zawsze wychodziłem z założenia, że dopóki jestem w porządku wobec swojej osoby i dopóki nie mam wyrzutów do siebie, to nie przejmuję się takimi opiniami. Mówi się tyle złego o politykach. A gdy próbują się w to zaangażować normalni ludzie, to też jest źle. Jest to taka podwójna moralność. Poza tym Polacy narzekają, że polityka jest zła, że jest w niej dużo kłamstwa. Ale przecież to my ich wybieramy! Osobiście po części zgadzam się z tym, że w polityce nie dzieje się dobrze. Ona rządzi się swoimi prawami, ale mnie one nie interesują. Mogę zapewnić, że jeśli wejdę do sejmiku, to nie będę robił nic wbrew sobie i swojemu sumieniu. Rozmawiał Wojciech Szaniawski