Pogoń Szczecin w minionej kolejce Ekstraklasy przegrała z Cracovią i póki co pożegnała się z fotelem lidera. Trener "Portowców" Kosta Runjaić miał świadomość, że jego drużyna przegrała zasłużenie, choć wskazywał na pomeczowej konferencji prasowej, że jego podopieczni mieli dobre momenty i często brakowało wykończenia. Drużyna ze Szczecina nie musiała czekać długo na szansę do rehabilitacji. Kilka dni później Pogoń mierzyła się bowiem z Stalą Mielec, w ramach rozgrywek Pucharu Polski. Gospodarze tego spotkania po zmianie trenera prezentowali się całkiem dobrze, jednak ostatnio zanotowali dwie porażki z Chrobrym Głogów i Odrą Opole. Stal Mielec nie przestraszyła się faworyta z Ekstraklasy i gospodarze grali wysokim pressingiem w początkowej fazie meczu. Podopiecznym Dariusza Marca udało się nawet stworzyć dwie groźne sytuacje. W już w 9. minucie meczu, Adrian Paluchowski znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Pogoni - Jakubem Bursztynem. Kilka chwil później gospodarze ponownie stworzyli zagrożenie pod bramką "Portowców". Stal Mielec rozegrała składną akcję, którą groźnym strzałem zakończył Mateusz Mak. Pogoń spróbowała odpowiedzieć w 27. minucie, jednak próba Adama Frączaka nie zagroziła poważniej bramce Damiana Primela. Gospodarze cały czas próbowali atakować i udało im się zdobyć bramkę. W 36. minucie meczu Grzegorz Tomasiewicz uruchomił podaniem Krystiana Getingera, który dograł piłkę z bocznej części boiska. Do futbolówki dopadł Paluchowski i dopełnił formalności. Strata bramki obudziła piłkarzy Pogoni i udało im się stworzyć groźną sytuację pod koniec pierwszej połowy. David Stec zagrał piłkę do Michalisa Maniasa, który z bliskiej odległości oddał strzał w słupek. Stal Mielec nadal przeważała i już na początku drugiej połowy udało im się zdobyć drugą bramkę. Po precyzyjnym dośrodkowaniu Grzegorza Tomasiewicza z bocznej strefy boiska do bramki trafił Mateusz Mak. Po stracie drugiej bramki piłkarze Pogoni ponownie starali się kreować sobie coraz więcej sytuacji i gospodarze cofnęli się nieco do defensywy. W 69. minucie meczu groźną sytuację w polu karnym Stali stworzył sobie Adam Buksa. Napastnik "Portowców" ładnie złamał akcję do środka, jednak jego uderzenie poszybowało na bramką Primela. Wejście na boisko Buksy zdecydowanie ożywiło grę Pogoni. Kilka chwil potem ponownie zrobiło się groźnie za jego sprawą. Buksa trafił do siatki, lecz w momencie podania znajdował się na pozycji spalonej i sędzia nie uznał bramki. "Portowcy" pomimo coraz bardziej widocznej optycznej przewagi nie mogli sforsować mądrze broniącej się Stali Mielec. Tuż przed końcowym gwizdkiem spotkania, Pogoń oddała kolejne dwa groźne strzały. Najpierw Primel świetnie wybronił strzał Benedikta Zecha, a po chwili poradził sobie także z próbą Igora Łasickiego. Stal Mielec - Pogoń Szczecin 2-0 (1-0) Bramki: 1-0 Adrian Paluchowski (36.), 2-0 Mateusz Mak (49.) Żółta kartka: Jakub Bartkowski. Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 2 983. Puchar Polski - wyniki, strzelcy, terminarz