Puchar Polski. 1967 - pierwszy finał Rakowa Częstochowa
W 1967 r. piłkarze III-ligowego Rakowa sensacyjnie dotarli do finału i o mało nie sprawili psikusa faworyzowanej Wiśle Kraków

Dziś Raków Częstochowa to solidna i szanowana marka, klub przeżywający najlepszy okres w dziejach, na wyraźnej fali wznoszącej. Ale przez większą część stuletniej historii klub założony jako Racovia znajdował się na peryferiach wielkiej piłki. Na peryferiach Częstochowy znajdowała się dzielnica Raków, którą do miasta przyłączono dopiero w 1928 r. Zawodnicy Racovii ubierali się w zielone koszulki z czarnymi wyłogami oraz w czarne spodenki.
Według podziału terytorialnego II RP Częstochowa należała do województwa...kieleckiego, które graniczyło wtedy m.in. jednocześnie z woj. lwowskim i Niemcami, a w jego skład wchodziły obok Częstochowy m.in., Radom i Sosnowiec. Tyle geografii, czas na historię.
Raków pierwszy raz na drugi szczebel ligowy awansował w 1962 r., a na najwyższy w 1994 r. Był jednak moment, gdy klub spod Jasnej Góry znalazł się na ustach całej piłkarskiej Polski. To sezon 1966/67, gdy III-ligowcy sensacyjnie dotarli aż do finału Pucharu Polski.
Jeszcze sezon wcześniej częstochowianie występowali na drugim poziomie ligowym, z którego spadli po wyrównanej walce z Hutnikiem Nowa Huta i Garbarnią Kraków. Gorycz degradacji piłkarze Rakowa zrekompensowali sobie w kolejnym sezonie, gdy wyeliminowali krakusów z rozgrywek w Pucharze Polski. Szczególnie zacięta była ćwierćfinałowa rywalizacja z "Brązowymi", o awansie zadecydował konkurs rzutów karnych. Bohaterem został bramkarz częstochowian Andrzej Czechowski i 10 tysięcy widzów wybuchło radością. Grano na dzisiejszym stadionie Rakowa (gdzie oni się pomieścili?) przy ulicy Obraniaka (nie Ludwika, a Walentego, częstochowskiego działacza komunistycznego). Gdzieś między wiwatującymi kibicami kręcił się wychowany na Rakowie 4-letni Muniek Staszczyk. To nie koniec wątków pucharowo-krakowskich - w finale ambitni III-ligowcy zmierzyli się z faworyzowaną Wisłą Kraków.
Puchar to święto, codziennością w sezonie 1966/67 była III ligi - w grupie krakowskiej Raków rywalizował m.in. z Bieszczadami Rzeszów (klub niebawem został przyłączony do Resovii), Górnikiem Jaworzno, Unią Tarnów (zwycięzca ligi) i Błękitnymi Kielce. Na 20-tysięcznym stadionie ostatniego z tych klubów (dziś znajduje się tam stadion Korony Kielce) w 1967 r. został rozegrany finał "Turnieju Tysiąca Drużyn",. Przysłowiowe "Tysiąc" w tamtym sezonie skurczyło się do ledwie 50 - w centralnych rozgrywkach pucharowych siedem klubów wzięło udział po raz pierwszy - ŁKS Łomża, Mazovia Miński Mazowiecki, Wisła Nowe, Polonia Piekary Śląskie, Grunwald Poznań, Sparta Zabrze i Górnik Wesoła.
Ta ostatnia drużyna z A-klasy (piąty poziom ligowy) długo była rewelacją rozgrywek, bijąc m.in. I-ligową Cracovię. Śląscy piłkarze potknęli się dopiero w 1/8 finału na Rakowie Częstochowa, któremu ulegli 1-2 u siebie. To właśnie Raków poszedł w ślady pucharowej sensacji sprzed dwóch lat - również III-ligowych Czarnych Żagań.
Pierwotnie finał miał być rozegrany we Wrocławiu, ale władze piłkarskiej centrali zdecydowały o przeniesieniu decydującego starcia do Kielc. Prasa entuzjastycznie pisała, jak bardzo trafną była decyzja o organizacji meczu "w Kielcach, pozbawionych na co dzień piłki nożnej w wydaniu ligowym, a spragnionym dobrego futbolu". Czysta propaganda - na 20-tysięcznym obiekcie zasiadło ledwie sześć tysięcy widzów. Pierwszą w historii transmisję na żywo z Kielc przeprowadziła raczkująca wtedy Telewizja Polska. Spotkanie komentował red. Witold Dobrowolski, znany przede wszystkim jako sprawozdawca z kolarskiego Wyścigu Pokoju.
Większość na widowni finału Pucharu Polski stanowili przybysze z Częstochowy - hutnicy z Huty im. Bieruta, włókniarze i aktorzy z Teatru im. Mickiewicza. Kolej ogłosiła, że kibice wybierający się do Kielc na najważniejszy w historii częstochowskiej piłki nożnej mecz, będą mogli skorzystać ze zniżkowych biletów w obie strony. Upust wynosił 33 proc., a warunkiem było wykupienie tzw. biletu wycieczkowego. Trzeba było skrzyknąć minimum 10 osób, zrobić listę imienną i "poświadczyć listę w oddziale ruchowo-handlowym PKP przy ul. Boya-Żeleńskiego (obok Domu Księcia)". Starania o specjalny pociąg dla kibiców czynił też zarząd RKS Raków. Plan nie wypalił, bo jak tłumaczyła kolej, "z uwagi na wzmożony sezon urlopowy zapotrzebowanie na wagony osobowe jest ogromne".
Częstochowscy kibice w przedmeczowych horoskopach byli bardzo optymistyczni, twierdzili, że pokonają Wisłę Kraków i zdobędą cenne trofeum. Z transparentów krzyczały wierszowane hasła: "W Wisłę wierzy Kraków, lecz puchar zdobędzie Raków",. "Serce przy Rakowie, zwycięstwo w Częstochowie", Burczyk i Kruk to Wisły wróg", "Kruk i Burczyk to nie żarty, Wisła wygra, ale w karty". Kibice krakowscy stawili się na meczu w znacznie skromniejszej liczbie, przywieźli kilka klubowych chorągwi i papierowych chorągiewek z białą gwiazdą na czerwonym tle, nie wznosili przed meczem okrzyków, nie demonstrowali swej wiary w zwycięstwo wiślaków. Mieli ku temu powody, gra ich pupilów w lidze nie nastrajała optymistycznie i w meczu z piłkarzami częstochowskimi obawiali się przykrej niespodzianki - Wisła w 14-zespołowej I lidze zajęła dopiero 10. miejsce.

W oczekiwaniu na finał piłkarze Rakowa i Wisły Kraków poznali potencjalnego rywala w Pucharze Zdobywców Pucharów - los wskazał HJK Helsinki. W ramach przygotowań do finału częstochowianie wybrali się na zgrupowanie do Kluczborka, a w ramach rozgrzewki, w rozgrywkach kolejnej już edycji Pucharu Polski, pokonali KS Barbarę Częstochowa - klub który połączył się później ze Skrą.
Prasa pisała, że wiślacy po raz trzeci stają do finałowego meczu. Tak jakby nie brali pod uwagę, że pierwsza (i jedyna przedwojenna) edycja Pucharu Polski miała swój finał 5 września 1926 r. w Krakowie, na stadionie Wisły. Gospodarze, w obecności zaledwie 1,5 tysiąca widzów pokonali 2-1 Spartę Lwów, drużynę z B klasy, czyli ówczesnej III ligi.
Trener Rakowa Jerzy Wrzos (wcześniej prowadzący Lechię Gdańsk) wypuścił do boju standardową "11", poza 19-letnim obrońcą Witoldem Synoradzkim, którego wcześniej komentatorzy nie brali pod uwagę. Jego syn Sebastian w 1994 r. grał w Rakowie, gdy ten po raz pierwszy awansował do Ekstraklasy.
Wreszcie niedziela, 9 lipca 1967 r. najważniejszy, aż do teraz, mecz w historii Rakowa. III-ligowcy nie ulękli się faworyta. Mimo dzielących oba zespoły dwóch klas rozgrywkowych, na boisku nie było tego widać. Jak relacjonowało krakowskie "Tempo", Raków przez 90 minut "walczył z I-ligowcem jak równy z równym, wielokrotnie będąc o krok od zdobycia bramki. O przewadze Rakowa w I połowie meczu świadczyło, że piłkarze Wisły ani razu nie zagrozili bramce strzeżonej przez Czechowskiego. Za to częstochowianie - jak wyliczyło "Tempo" - pięciokrotnie mogli wyjść na prowadzenie. Na kilka minut przed końcem pierwszej połowy kibice Rakowa zamarli. W polu karnym sfaulowano Władysława Kawulę. Do jedenastki podszedł sam poszkodowany i wydawało się pewne, że wiślak trafieniem z rzutu karnego otworzy worek z bramkami. Dziadek obecnej rzecznik prasowej Wisły Karoliny Biedrzyckiej nie zwykł marnować tak doskonałych okazji, jednak bramkarz Rakowa Czechowski zaprezentował umiejętności godne najlepszych golkiperów. "Tym razem Kawula zawiódł oczekiwania swoich wielbicieli, strzelił niezbyt mocno, nie próbując "szukać" Czachowskiego w polu bramki" - pisało "Tempo".
W II połowie nic nie wskazywało na zwycięstwo "Białej Gwiazdy". W regulaminowym czasie mecz zakończył się bezbramkowo. Było już jednak wiadomo, że Raków stoi na straconej pozycji. W 78. minucie Synoradzki, który znakomicie dawał sobie radę z prawą stroną napadu Wisły, doznał bolesnej kontuzji i do końca spotkania był już tylko statystą. W 106. min dopełnia się dramat częstochowian: Andrzej Sykta zdobywa pierwszą bramkę dla Wisły, a cztery minuty później Hubert Skupnik ustala wynik meczu.
Piękna postawa częstochowian zyskała aplauz publiczności. "Były nawet momenty, że brawo naszym piłkarzom bili kibice z Krakowa" - podsumowywało "Życie Częstochowy".
Pod koniec dogrywki, gdy już stało się oczywiste, że mecz wygra Wisła, na trybunie zaczęły płonąć z takim pietyzmem i nakładem sił wykonane przez częstochowian transparenty. Kiedy zwolennicy Wisły zaintonowali swym piłkarzom tradycyjne "sto lat", częstochowianie zwinęli wstydliwie klubowe chorągwie i w ciszy opuścili stadion.

- Wasi piłkarze udowodnili całej Polsce, że ich udział w dzisiejszym finale nie był dziełem przypadku. Raków pokazał, jak powinno się walczyć. W pełni zasłużył na srebrny medal Pucharu. Sądzę, że o tej drużynie usłyszymy jeszcze wiele razy - powiedział podczas dekoracji ówczesny prezes PZPN Wiesław Ociepka. Pierwszy raz w historii trofeum wręczał prezes PZPN.
Listonosz, roznoszący pocztę w okolicy ul. Reymonta, raz po raz zachodził do Domu Sportu Wisły, przynosząc telegramy gratulacyjne z okazji zdobycia przez wiślaków Pucharu Polski. Pierwsze nadeszły od klubów sportowych ŁKS Łódź, Gwardii Warszawa i Śląska Wrocław.
Droga Rakowa do finału Pucharu Polski 1966/67
1/32 finału 23.10.1966 Karolina Jaworzyna Śląska 3-2 (w)
1/16 finału 06.11.1966 Hutnik Kraków 3-0 (d)
1/8 finału 05.03.1967 Górnik Wesoła 2-1 (w)
¼ finału 26.03.1967 Garbarnia Kraków 1-1 karne 4-2 (d)
½ finału 21.06.1967 Odra Opole 2-1
9 Lipca 1967 godz. 17, Kielce, Stadion Błękitnych
FINAŁ PUCHARU POLSKI
Wisła Kraków - Raków Częstochowa 2:0 (0:0; 0:0)
Bramki: Andrzej Sykta 107′, Hubert Skupnik 111′
Wisła: Henryk Stroniarz (46’ Błażej Karczewski), Fryderyk Monica, Władysław Kawula, Tadeusz Polak, Antoni Heród (118’ Ryszard Budka), Ryszard Wójcik, Wiesław Lendzion, Józef Gach, Andrzej Sykta, Czesław Studnicki, Hubert Skupnik. Trener: Mieczysław Gracz Raków: Andrzej Czechowski, Zdzisław Jaśkiewicz, Mirosław Głowacki, Engelbert Hojko, Witold Synoradzki, Wojciech Pędziach, Ryszard Szwed, Alojzy Krzywoń, Jan Kruk, Bernard Burczyk, Andrzej Drażyk (Jerzy Stachowiak). Trener: Jerzy Wrzos
Widzów: 6000
Sędzia: S. Eksztajn z Warszawy ("Echo Krakowa" pisało o nim" Eckstein)
Korzystałem z:
"Puchar Polski - Encyklopedia Piłkarska" Andrzej Gowarzewski,
"Piłkarski Puchar Polski" Janusz Jeleń, Andrzej Konieczny.
HistoriaWisły.pl http://historiawisly.pl/wiki/index.php?title=1967.07.09_Rak%C3%B3w_Cz%C4%99stochowa_-_Wis%C5%82a_Krak%C3%B3w_0:2
Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie
