Przewrót w środowisku sędziowskim? Brawurowa decyzja sędziego z Ekstraklasy
Po cichu, zakulisowo, w polskim środowisku sędziowskim dzieją się zaskakujące rzeczy. Według informacji, do których dotarła Interia Sport, jeden z najbardziej doświadczonych ekstraklasowych arbitrów zdecydował się wziąć na siebie naprawienie mocno pokiereszowanej kwestii sędziowania w najwyższych ligach w Polsce i w PZPN planuje zająć miejsce Tomasza Mikulskiego, swojego aktualnego szefa. Czas między sezonami wykorzystuje do rozmów z trenerami Ekstraklasy i 1. Ligi. Szereg z nich popiera jego kandydaturę, a w rozmowie z nami mówią, gdzie ich zdaniem leży problem z sędziowaniem – bo, jak twierdzą – nie w samych sędziach. Czy może dojść do jednego z istotniejszych przewrotów w polskiej piłce ligowej?

Powiedzieć, ze polscy sędziowie nie mają za sobą najlepszego sezonu, to niewiele powiedzieć. Wprawdzie nie jest tak, że w każdej kolejce dochodzi do rażących pomyłek wpływających na wyniki meczów i w efekcie na kształt tabeli, ale regularność w myleniu się jest spora. Momentami bywa porażająca. Dotyka wszystkich klubów, ale wcale się nie bilansuje na zero, czego najlepszym przykładem była rywalizacja Jagiellonii Białystok z Pogonią Szczecin o ostatnie miejsce w europejskich pucharach. Drużyna Adriana Siemieńca na przestrzeni całych rozgrywek była najbardziej krzywdzoną ekipą ligi (bilans poważnych, czyli bezpośrednio wpływających na wynik meczu, pomyłek na korzyść i niekorzyść wyniósł - według wyliczeń Canal+Sport - minus 6), natomiast ekipa Roberta Kolendowicza znalazła się na minimalnym plusie (+1). Gdyby nie błędy, mistrzowie Polski z 2024 roku byliby pewni podium dużo wcześniej. Finalnie musieli drżeć o nie do końca ostatniego meczu w sezonie, nota bene z Pogonią (1:1).
Ale pomyłek ocierających się o katastrofę było znacznie więcej. Niepotrzebna - zdaniem samego Kolegium Sędziów - interwencja Szymona Marciniaka na VAR podczas ćwierćfinałowego meczu Pucharu Polski Legia - Jagiellonia, pozbawiła Jagę rzutu karnego chwilę przed tym, jak gospodarze wyprowadzili ciosy decydujące o awansie do półfinału. Legia ostatecznie wygrała całe rozgrywki, mimo iż podstawnie można się zastanawiać, czy bez wpływu arbitrów znalazłaby się w najlepszej czwórce. Lech Poznań i Raków Częstochowa - do końca grające o mistrzostwo Polski - też finalnie znalazły się na minusie, jeśli chodzi o bilans sędzia pomógł/zaszkodził. Gdyby w tym tekście przypominać wszystkie istotne błędy, mało kto dotarłby do jego końca.
Sędzia ruszył w Polskę. Zbiera poparcie
Gdy coś dzieje się z taką regularnością, pojawia się naturalne pytanie, czy nie mamy do czynienia z problemem systemowym. W marcowym wywiadzie dla portalu Goal.pl Tomasz Mikulski mówił: - Trudno powiedzieć, czemu tak się dzieje. To nie jest na pewno tak, że sędziowie nagle stracili umiejętności. Sędziowanie jest taką dziedziną, w której błędy się zdarzają bez konkretnej przyczyny i nie jest łatwo je wytłumaczyć.
Jedna pomyłka może faktycznie wynikać z przypadku, ale dziesięć oznacza, że po prostu coś odgórnie nie funkcjonuje prawidłowo. Z tego założenia wyszedł Arkadiusz Kamil Wójcik (w kontaktach używa drugiego imienia), czołowy polski arbiter liniowy, który na koncie ma ponad 300 meczów w Ekstraklasie oraz kilkadziesiąt w rozgrywkach europejskich. W środowisku przekonuje, że zdiagnozował problem na tyle, że jest w stanie się z nim zmierzyć. Podjął się brawurowej próby zastąpienia Tomasza Mikulskiego, przewodniczącego Kolegium Sędziów w PZPN, swojego aktualnego szefa.
Wójcik na razie nie chce szerzej o tym rozmawiać, choć umawia się z nami na większy wywiad na przyszły tydzień. Jednocześnie jest absolutnie przekonany, że znając środowisko sędziów na wskroś, wsłuchując się w jego głos, wie, jak sprawić, by je naprawić - co miałoby się przełożyć na spadek liczby błędów. - Tak, mogę potwierdzić, że chciałbym wziąć to na siebie. Jestem gotów zrezygnować z sędziowania na boisku. Pchnęła mnie do tego bezsilność. W środowisku próbowałem powiedzieć, czym przejmują się chłopaki (inni sędziowie - red.), ale nie trafiłem na podatny grunt. Widziałem, jak z tych powodów upadało morale. Czasem można było odnieść wrażenie, że czekaliśmy na mecze, ale bez większej motywacji. Odnosiłem wrażenie, że niektórzy z nas wychodzili na boisko z myślą, że najlepiej by było, jakby mecz się skończył zaraz po pierwszym gwizdku, bo nie wiadomo, jaka bomba wybuchnie. Jako sędziowie szanujemy kluby, piłkarzy i trenerów i chcielibyśmy być szanowani przez nich, ale najpierw sami musimy dać im coś w zamian - mówi Wójcik Interii.
I dalej: - Na razie nie chcę mówić o szczegółach, bo wolę najpierw osobiście ze środowiskiem piłkarskim w Polsce. Natomiast powiem tak ogólnie - wiem, co zrobić, by zjednoczyć sędziów, którzy w ostatnim czasie chyba przestali być jedną drużyną. Komunikacja, dialog, transparentność i szacunek do pracy wykonywanej przez wspomniane środowisko piłkarskie - to najważniejsze sprawy do poprawy. My, jako sędziowie, zaczęliśmy tworzyć grupki, funkcjonować obok siebie. To też wpływało na to, co później działo się na boisku.
Kilku z trenerów, z którymi się skontaktowaliśmy, właśnie komunikację, dialog i transparentność wskazało, jakie kluczowe dla nich kwestie. Jednocześnie takich, których do dziś brakuje.
O tym, że coś dzieje się za kulisami, dowiedzieliśmy się już kilka tygodni temu, ale o nabraniu tempa w tej sprawie przekonaliśmy się słysząc o pęczniejącym poparciu dla Wójcika. Nieoficjalnie już wcześniej dało się usłyszeć, że akurat ten sędzia ma bardzo dobry kontakt ze sztabami, jest przez nie mocno szanowany. Nie było przypadkiem, że Wójcik z chorągiewką biega zawsze po stronie ławek rezerwowych. Teraz udało nam się potwierdzić, że uzyskał podpisy między innymi Marka Papszuna, Jacka Zielińskiego, Jana Urbana, Jacka Magiery, Aleksandara Vukovicia, Dawida Szulczka, Waldemara Fornalika, Leszka Ojrzyńskiego, Tomasza Tułacza, Mariusza Jopa, czy Dawida Szwargi. Wkrótce zamierza odwiedzić następnych. Co ciekawe, niektórzy trenerzy sami między sobą rozmawiają o inicjatywie zmiany na górze. Temat zatem jest żywy w środowisku.
Wśród trenerów, z którymi rozmawiał jest także Adrian Siemieniec, który bardzo długo wstrzymywał się od jakichkolwiek komentarzy na temat pracy arbitrów, co budziło podziw o tyle, że - jak wspominaliśmy - jego drużyna była tą najbardziej krzywdzoną nieprawidłowymi decyzjami. Dopiero niedawno stracił nieco cierpliwości i wypalił w wywiadzie dla Canal+. - Zwykle nie wypowiadam się na ten temat, ale widzę, co się dzieje. Coraz bardziej mi się to nie podoba. Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że złamię swoje zasady i skończę z dyplomacją. Uważam, że bardzo dużo jest tego w ostatnim czasie i to nie tylko mówię o swojej drużynie, ale też o innych. Nie mam na to wpływu, muszę zaakceptować, ale nie mogę powiedzieć, że nic się nie dzieje, że jestem zadowolony - mówił nie kryjąc emocji. Działo się to po meczu Jagiellonii z Górnikiem Zabrze. W ostatnich minutach gry sędzia Jarosław Przybył nie podyktował jedenastki po tym jak Josema we własnym polu karnym huknął łokciem w plecy Adriana Diegueza. Zdaniem sędziowskich ekspertów (Adama Lyczmańskiego i Rafała Rostkowskiego) sytuacja powinna zakończyć się "jedenastką".
Trenerzy wskazują sędziowskie problemy
Dzwonimy też do kilku innych trenerów, z którymi rozmawiał Kamil Wójcik.
Jacek Zieliński, szkoleniowiec Korony Kielce: - Co do rozmowy z panem Kamilem, nie chcę się wypowiadać, bo to była nasza rozmowa w cztery oczy i jeszcze za wcześnie na tego typu dywagacje. Ale myślę, że tak, jak wszędzie - potrzeba tutaj zmian. To nie jest tak, że mamy wielkie pretensje, jeśli chodzi o sędziowanie, bo - tak jak mówiłem w jednym z wywiadów w Canal+ - mamy bardzo dobrych sędziów, natomiast trzeba usprawnić pewne działania systemowe. Na przykład to, w jaki sposób funkcjonuje system VAR, choć nie tylko. To są rzeczy do zrobienia. Pomyłki zawsze będą, u nas są bardzo eksponowane, i tak sobie myślę, że skoro dochodzi do tylu zmian - w środowisku trenerskim, na "górze", zmiana selekcjonera, za chwilę wybory prezesa PZPN, to dlaczego akurat nie ruszyć tej opoki?
Mariusz Jop, trener Wisły Kraków, o samych zmianach personalnych nie chce się wypowiadać, natomiast udaje się go namówić na krótką rozmowę, co jest do poprawy: - Sędziowie w Polsce nie są źli, wręcz przeciwnie. Natomiast w moim odczuciu potrzeba większej transparentności i lepszej komunikacji. To główne elementy, które szwankują, a przecież funkcjonujemy w jednym środowisku. Tymczasem przez brak tej transparentności można czasem odnieść wrażenie, że sędziowie sami nie wiedzą, jak niektóre sytuacje interpretować. Zdarza się, że dwie bardzo podobne sytuacje, są oceniane na dwa różne sposoby, a na pewno chcielibyśmy, by te zasady były jasne dla wszystkich. Wydaje mi się, że jednolitości w przekazie brakuje, by podnieść poziom sędziowania.
Aleksandar Vuković, ostatnio trener Piasta Gliwice: - To, co ja zauważam od jakiegoś czasu w poczynaniach sędziów, to duża niepewność siebie na boisku. Przypominają mi piłkarzy, których trener deleguje do gry, ale wcale w nich nie wierzy, a do tego obciąża ich zbyt trudnymi zadaniami. Nie wydaje mi się, by w Polsce brakowało wartościowych sędziów i żeby nie można było ich jakości wykorzystywać z większą korzyścią dla wszystkich. Potrzebna jest jakaś szersza dyskusja wokół tego tematu. Nie uważam, że środowisko sędziowskie powinno się tłumaczyć z każdej decyzji, natomiast czas, by weszło w jakiś dialog. I nie mówię tutaj stricte o sędziach, a o ludziach, którzy tym wszystkim zarządzają. Z naszej strony chętnie wysłuchamy, co trzeba zrobić, by im pomóc, ale oni też muszą zrozumieć swoją rolę. Z takiej dyskusji powinien wyjść wniosek, czy potrzebne są zmiany. Po poprzednim sezonie nie można przejść nad tym wszystkim obojętnie.
Tomasz Tułacz, trener Puszczy Niepołomice: - Chcielibyśmy wreszcie pójść do przodu, jeśli chodzi o komunikację z sędziami. Byłbym za zorganizowaniem jakiegoś forum, na którym można dyskutować, żeby to wszystko lepiej funkcjonowało. Między innymi o tym rozmawiałem z panem Wójcikiem - by stworzyć system funkcjonowania, w którym obie strony środowiska będą się dobrze czuły. Ja mam dziś ogromny problem z interpretacją zdarzeń na boisku, brakuje w tym wszystkim złotego środka. Wierzę, że ktoś wreszcie wyciągnie rękę, byśmy wszyscy poszli w jednym kierunku. Samych sędziów postrzegam bardzo pozytywnie - nie mam wątpliwości, że oni chcą pracować jak najlepiej i jak najbardziej sprawiedliwie. Ale do tej pory brakowało inicjatywy, która pomogłaby całemu środowisku ruszyć w jednym kierunku. Przyszedł moment, w którym po trudnym roku trzeba znaleźć rozwiązania, które by to ułatwiły.
Inny trener z Ekstraklasy również z nami porozmawiał, ale z pewnych względów nie chciał wystąpić pod nazwiskiem. - Mam wrażenie, że jedną z głównych przyczyn tego, że sędziowie mylą się tak często, jest nieodpowiedni sposób zarządzania nimi. Ja nie oczekuję, że szefem Kolegium Sędziów będzie osoba, która zna się na sędziowaniu, tylko przede wszystkim dobry lider. Obecnie wygląda to jak zarządzanie na linii pracodawca - pracownik, gdzie ten pierwszy ma mentalność, którą budowaliśmy w naszym kraju przez dziesiątki lat. Wszystko musi być, jak w podręczniku, sędziom zabrania się być naturalnymi. Jak przyjeżdża do nas sędzia X (tu pada nazwisko, ale ono jest bez znaczenia dla tekstu - przyp. red.), który lubi żartować, nagle staje się sztywnym, nienaturalnym chłopakiem, bo zabrania mu się żartować - bo nie wypada. To samo z sędzią Y (też pada nazwisko - przyp. red.), który normalnie stawiał na komunikację "uliczną", ale już nie może. A każdy z sędziów od dłuższego czasu wychodzi na boisko w strachu, co się stanie, jak popełni błąd. Że wyląduje na trzy mecze na ławce rezerwowych. Gdybym ja tak postępował z piłkarzami, rozwaliłbym szatnię. Na moje oko szatnia sędziów jest dziś właśnie taka - rozwalona. Słyszę też, że nie jest najlepiej między nimi. Im potrzebna jest osoba potrafiąca zarządzać grupą, znająca cechy dobrego lidera. Kogoś, kto ich zbuduje. Nie znam pana Kamila na tyle, bym określił, czy on to ma, natomiast na pewno pozytywne jest to, że widzę, że mu się chce robić zmiany. Fajnie, że wyszedł z inicjatywą, zobaczymy, gdzie to zaprowadzi.
Czy dojdzie do zmiany w Kolegium Sędziów?
Na to pytanie trudno dziś odpowiedzieć, ale pewne tryby w maszynie ruszyły z dużą siłą. Ze strony Wójcika wygląda to na odważny krok, skoro chciałby zająć miejsce swojego szefa.
Uczciwie trzeba przyznać, że w ostatnim czasie sędziowie otworzyli się w kwestii wyjaśniania swoich decyzji. Tomasz Mikulski mówił o tym we wspomnianym wywiadzie dla Goal.pl. - To dowód na otwartość sędziów, choć chciałem podkreślić, że my nigdy nie zabranialiśmy wyjaśniania decyzji w mediach. Teraz być może sędziowie sami uznali, że muszą bronić się, a ja z pozycji neutralnej zacząłem ich do tego zachęcać. To nie zmieni może liczby błędów, ale pomoże w odbiorze tych sytuacji. Kibic albo trener wreszcie się dowiedzą, dlaczego została podjęta jakaś decyzja. Później zgodzą się lub nie.
Jednocześnie aktualny szef Kolegium Sędziów brzmiał raczej sceptycznie w kwestii "stadionowego" tłumaczenia decyzji podejmowanych po konsultacji z VAR. Przykłady widzieliśmy w czasie sezonu w Niemczech czy Portugalii, a obecnie obserwujemy w trakcie klubowego mundialu, który trwa w USA. Jeśli sędzia podchodzi do monitora, chwilę później przedstawia swoją interpretację za pomocą stadionowego nagłośnienia. Tomasz Mikulski w marcu dla Goal.pl: - Tego typu rozwiązania funkcjonują w bardzo niewielu federacjach. Przyglądamy się im i będziemy chcieli zastosować takie, które się po prostu sprawdzą. Na nic z góry nie mówimy "nie", ale póki co czekamy na efekty.
To będzie jedna z kwestii, o którą niedługo zapytamy Kamila Wójcika.