Od grudnia 2023 roku rolę dyrektora sportowego Rakowa pełnił Samuel Cardenas, który pod Jasną Górą przedstawiany był chyba nieco na wyrost jako transferowy czarodziej. Legitymizowały go jednak przede wszystkim dwa lata zarządzania działem skautingu w belgijskim Gencie, gdzie sprowadził chociażby Gifta Orbana, którego następnie za czternaście milionów euro kupił Lyon. W Polsce zupełnie mu nie wyszło. Właściciel Rakowa rozczarowany Cardenasem Słyszymy, że pracą Cardenasa rozczarowany był Michał Świerczewski. Właściciel Rakowa mawia, że jednym z hamulców rozwoju jego klubu jest brak wystarczająco kompetentnych ludzi, których mógłby w kraju rekrutować i zatrudniać na stanowiskach kierowniczych. W konsekwencji miliarderowi i twórcy X-komu nierzadko zdarza się wyręczać swoich dyrektorów sportowych przy przeprowadzaniu transferów, wprost krytykować ich negocjacyjną albo skautingową nieporadność, a gdy skończy mu się cierpliwość, wymieniać ich jak rękawiczki, jak miało to miejsce w przypadku Pawła Tomczyka i Roberta Grafa. Cardenas przychodził w trudnym momencie, bo Raków wpadł w kryzys. Nie orientował się jeszcze na polskim rynku, przy zimowym okienku transferowym nie miał więc naturalnie za wiele do powiedzenia. Miał szykować wzmocnienia na lato, ale wtedy Świerczewski wymyślił powrót Marka Papszuna. Papszun zaś latami sukcesów w Częstochowie zapracował sobie na pozycję znacznie wykraczającą poza zakres obowiązków zwykłego trenera, w skrócie: to jedyne miejsce w Ekstraklasie, gdzie szkoleniowiec ma większą władzę niż dyrektor sportowy. Cardenas został zepchnięty na boczny tor. I nie umiał się uratować, choć dostał szansę. Jedynym jego autorskim letnim ruchem było wyciągnięcie Adriano Amorima z drugiej ligi portugalskiej. Brazylijczyk na starcie rozgrywek dostał aż czterysta pięćdziesiąt minut, ale wyglądał rozpaczliwie słabo. Świerczewski podjął decyzję, żeby letnie okienko zamknąć wydaniem półtora miliona euro za Ariela Mosóra i miliona euro za Michaela Ameyawa. I w tym momencie wiedział, że pożegna się z Cardenasem, któremu kurtuazyjnie zaproponowano degradację do szefa działu skautingu, na co oczywiście się nie zgodził. Były dyrektor Legii wciąż na celowniku Rakowa Z naszych informacji wynika, że po wewnętrznym przewrocie Raków sonduje możliwość zatrudnienia w roli dyrektora sportowego Radosława Kucharskiego, pod którego podchody trwają już od kilku miesięcy. Czterdziestoczterolatek pracuje aktualnie w AEK-u Ateny, gdzie zniknął trochę z radarów polskiego środowiska. Właściciel Rakowa ma o nim dobre zdanie. Kucharski wybił się w Legii Warszawa, dla której jako skaut wynalazł na przykład Ondrieja Dudę, sprzedanego później do Herthy Berlin za 4,5 miliona euro, do dzisiaj reprezentanta Słowacji. W 2017 roku do Polaka zgłosił się Manchester United, gdzie miał odpowiadać za obserwowanie zawodników z Węgier, Słowacji i Polski. Minęło pół roku i Kucharski znalazł się przy Łazienkowskiej jako dyrektor sportowy. Odchodził w grudniu 2021 roku pod ostrzałem krytyki i w akompaniamencie obrażających go wyzwisk z trybun. Kibice Legii obwiniali go za historyczny kryzys, który sprawił, że klub zimował na przedostatnim miejscu w tabeli Ekstraklasy. Dariusz Mioduski, który wcześniej często publicznie bronił go i chwalił, w Legia Talk na Twitterze krytykował go za... nieodbieranie telefonów. Tym samym Kucharski stał się memem, choć coś w tym było: w środowisku uchodzi za człowieka nie tylko spokojnego i niepchającego się na afisz, ale też introwertycznego i zamkniętego w sobie, co w uprawianym przez niego zawodzie może przeszkadzać. Gdy jednak odłoży się na bok złośliwości i przyjrzy samym transferom za jego kilkuletniej kadencji w Legii, można zrozumieć pozytywną ocenę Świerczewskiego. Zdarzały mu się bolesne wpadki, lato przed sezonem 2021/22 zawalił kompletnie, ale to był też czas, kiedy w Warszawie pojawili się Luquinhas, Paweł Wszołek, Bartosz Slisz, Tomas Pekhart, Bartosz Kapustka, Filip Mladenović, Artur Boruc, Ernest Muci czy Josue, czyli największe gwiazdy klubu ostatnich lat. Kucharski często pracował na tzw. budżecie „zero złotych”, więc sprzedawał: Radosława Majeckiego, Sebastiana Szymańskiego, Michała Karbownika i Jarosława Niezgodę za sumaryczne dwadzieścia milionów euro. Sukcesy Kucharskiego w AEK-u Zaskakująco dobrze odnalazł się też w AEK-u Ateny. Stanowi tam formę merytorycznego wsparcia dla byłego reprezentanta Portugalii, Bruno Alvesa, który po karierze wcisnął się w garnitur i bawi się w dyrektora sportowego. Grecy ten duet chwalą. W 2023 roku zdobyli mistrzostwo. W 2024 skończyło się na wicemistrzostwie. Po czterech kolejkach nowego sezonu są liderem Superleague Ellada. Kucharski i Alves skutecznie przebudowali zespół AEK-u. Co ważne, bronią się ich transfery gotówkowe, które nie okazały się wyrzuceniem pieniędzy w błoto: Steven Zuber, Niclas Eliasson czy Orbelin Pineda. Generalnie trenerowi Matíasowi Almeydzie regularnie dostarczają dobrych piłkarzy. Dwa lata temu zespół Argentyńczyka wzmocnił na przykład Domagoj Vida, wielokrotny reprezentant Chorwacji, aktualny kapitan AEK-u. Sprowadził go Polak. W Rakowie jest Kucharski jednym z dwóch głównych kandydatów do objęcia schedy po Samuelu Cardenasie. Najwyżej stoją akcje Łukasza Masłowskiego, o czym informowały Meczyki. Wcale nie jest jednak powiedziane, że dyrektor Jagiellonii Białystok będzie chciał zamienić Podlasie na Częstochowę, gdzie wobec władzy Marka Papszuna i skłonności do wtrącania się w kompetencje swoich pracowników przy transferach Michała Świerczewskiego jego możliwość suwerennego działania byłaby znacznie mniejsza niż w zespole mistrza Polski. Kucharski bardzo dobrze zna się za to z Papszunem. Za czasów zarządzania pionem transferowym Legii pracował nad sprowadzeniem go do stolicy. Ponadto zna specyfikę działania w dużym klubie i przy zaborczym właścicielu, jakim wówczas był Dariusz Mioduski. Słyszymy, że w ciągu roku Raków z Kucharskim kontaktował się kilka razy. Teraz temat wrócił. I jest całkiem poważny, choć tego ostatniego trzeba jeszcze przekonać, żeby porzucił projekt AEK-u, w którym dobrze się czuje.