Przełamanie w Częstochowie. Motor na kolanach, gwiazdor Papszuna znów błyszczy
Raków Częstochowa i Motor Lublin mierzyły się ze sobą w niedzielnym spotkaniu 11. kolejki Ekstraklasy. Obie ekipy sąsiadują ze sobą w dolnej części tabeli, a przed pierwszym gwizdkiem miały na koncie tyle samo punktów. Była więc to walka o awans na wyższe miejsce w tabeli i oddalenie się od rywala. Ostatecznie lepiej poradzili sobie podopieczni Marka Papszuna, wygrywając 2:0, a popis dał kuzyn napastnika Manchesteru City, Erlinga Haalanda, Jonatan Brunes.

Niedzielnego popołudnia 5 października doszło do starcia Rakowa Częstochowa z Motorem Lublin. Przed początkiem spotkania gospodarze meldowali się na 13. miejscu w tabeli, a goście - na 12. pozycji. Obie ekipy zdawały sobie sprawę z wagi tego starcia, dlatego w składzie pojawili się sprawdzeni zawodnicy. Motor Lublin postawił na skrzydle na Ronaldo... Fabio Ronaldo, który na początku września dołączył do zespołu w portugalskiej Estreli.
Raków - Motor. Cios w ostatnich minutach pierwszej połowy i przewrotka Ronaldo
Już od pierwszych minut Raków Częstochowa ruszył do ataku. W okolicach trzeciej minuty defensywa Motoru Lublin została postawiona w stan najwyższej gotowości po tym, jak kręcić w polu karnym przeciwnika próbował Ibrahima Seck. Nieco ponad dwie minuty później z dystansu uderzył Lamine Diaby-Fadiga, z czym nieoczekiwane problemy miał Ivan Brkic, który odbił piłkę na bok.
W 25. minucie groźny strzał głową napastnika Diaby'ego-Fadigi jednak wyłapał dosyć spokojnie bramkarz Motoru Lublin, Ivan Brkic. Chwilę później Jonatan Brunes wpadł w pole karne Motoru, jednak obrońca w ostatniej chwili wykopał futbolówkę
W 34. minucie pierwszą groźną akcję miał Motor Lublin. Fabio Ronaldo uderzał z przewrotki, jednak trafił prosto w Kacpra Trelowskiego. Pięć minut później doszło do zamieszania w polu karnym Motoru po rzucie rożnym. Brunes miał okazję dołożyć nogę, by wbić piłkę do siatki z bliskiej odległości, jednak jego strzał został zablokowany.
Pod koniec pierwszej połowy sędzia podyktował rzut karny. Arbiter dopatrzył się zagrania ręką Marka Bartoša, choć powtórki nie potwierdzają jednoznacznie, że doszło do celowego kontaktu. Tak czy inaczej, jedenastkę na bramkę zamienił kuzyn Erlinga Haalanda, Jonatan Brunes. Raków zszedł na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem. Podopieczni Marka Papszuna zdominowali przeciwnika pod kątem strzałów (13 do 1).
Wynik spotkania ustalony przez Jonatana Brunesa. Ale co zrobił Fran Tudor
Początek drugiej połowy w spotkaniu Rakowa Częstochowa z Motorem Lublin był powolny. Obie ekipy raczej bez zbędnego ryzyka próbowały atakować pole karne przeciwnika. W pierwszych dziesięciu minutach uderzenia, jak już były, to niegroźne dla bramkarzy.
W 57. minucie Jonatan Brunes strzelił swoją drugą bramkę w tym spotkaniu. Otrzymał podanie na granicy spalonego od Tomasza Pieńki, a kuzyn Haalanda od razu uderzył po długim słupku. 2:0 dla Rakowa.
W 68. minucie Brunes miał szansę na zaliczenie hat-tricka. Niezły rajd wykonał Ibrahima Seck, który zagrał do Norwega. Bramkarz Motoru był jednak czujny. Za to w 78. minucie to Karol Struski był bliski strzelenia gola. Jego strzał wylądował jednak na słupku.
Mimo że Raków miał już pewne zwycięstwo, to w ostatnich minutach Fran Tudor popełnił fatalny błąd. Bezmyślnie wszedł korkami w kostkę przeciwnika. Początkowo sędzia pokazał mu żółtą kartkę, jednak po analizie VAR zmienił decyzję na czerwony kartonik. Zawodnicy Papszuna kończyli więc ten mecz w dziesięciu.
Więcej bramek ostatecznie nie padło. Raków Częstochowa wygrał z Motorem Lublin 2:0. To oznacza, że aktualnie podopieczni Marka Papszuna wskakują na dziewiąte miejsce w tabeli Ekstraklasy. Motor spada z kolei na 14. pozycję, musząc bronić się przed strefą spadkową.








![Czerwona kartka za "cios karate". Sędzia nie miał wątpliwości [WIDEO]](https://i.iplsc.com/000LXIID5EMXUGQA-C401.webp)



