Obie drużyny na początku rundy wiosennej zawodzą. Miedź wymieniła cześć kadry - przyszło sześciu zawodników, a w niedzielę zadebiutował pozyskany z Arminii Bielefeld Stefanos Kapino. 29-letni bramkarz ma za sobą nawet dziewięć meczów w reprezentacji Grecji. Efektów wzmocnień na razie nie ma, bo w trzech meczach dwa razy zremisowała i raz przegrała. Jest wciąż ostatnia, a strata do bezpiecznego miejsca to już pięć punktów. Wisła też gra wiosną poniżej oczekiwań - dwie porażki i wygrana. W Legnicy wystąpiła bez pauzującego za czerwoną kartkę Jakuba Rzeźniczaka, a także bez Łukasza Sekulskiego i Steve’a Kapuadiego. Miedź od początku w opałach Mecz od początku był szybki i obfitował w akcje. Grecki bramkarz już w trzeciej minucie był w opałach - po rzucie wolnym i strzale głową Adama Chrzanowskiego piłka odbiła się od słupka. Kapino jeszcze odbił ją ręką, a dobitka Rafała Wolskiego minęła bramkę. W odpowiedzi Luciano Narsingh podał do Angelo Henriqueza, ale głową strzelił obok słupka. Po chwili znów goście byli o włos od gola. Damian Rasak strzelił z około 15 metrów. Kapino odbił piłką, ta po chwili trafiła do Marko Kolara, którego strzał sprzed linii wybił Andrzej Niewulis. Kolejna akcja i tym razem Rasak uderzył niecelnie. W końcu i gospodarze doszło do głosu, ale sytuacji nie wykorzystał Chuca. W 23 minucie już szczęście dopisało piłkarzom Miedzi. Po świetnej kontrze Kristian Vallo, uderzył Nemanja Mijusković tak interweniował, że trafił piłką w poprzeczkę, a dobitki Kolara już nikt nie był w stanie zatrzymać. Legniczanie od razu próbowali odrobić straty. Atakowali mieli kilka stałych fragmentów, ale brakowało precyzji pod bramką Wisły. To goście byli groźniejsi - w 34. minucie strzały Kolara i Vallo w jednej akcji obronił Kapino. Kiedy wydawało się, że Wisła zejdzie na przerwę z prowadzeniem, dwa błędy popełnił Krzysztof Kamiński. Najpierw po dośrodkowaniu wypuścił piłkę a po chwili chciał naprawić błąd i sfaulował Kamila Drygasa. Bramkarz Wisły obronił strzał z jedenastu metrów Henriqueza, ale przed uderzeniem wyszedł przed linię i sędzia nakazał powtórkę. Tym razem Chilijczyk strzelił w środek i było 1-1. Miedź obejmuje prowadzenie Początek drugiej połowy to lekka przewaga Miedzi, ale znów problemy z wykończeniem akcji. Dośrodkowania i podania wybijali rywale, a strzały były blokowane. W końcu po indywidualnej akcji Giannis Masouras strzelił z ostrego kąta, ale Kamiński odbił na rzut rożny. Po dośrodkowaniu Huberta Matyni, nikt na dalszym słupku nie pilnował Mijuskovicia, a ten z bliska głową dał gospodarzom prowadzenie. Po chwili mogło być 3-1. Szybka kontra Miedzi zakończyła się strzałem Narsingha, ale Kamiński obronił. Podobnie poradził sobie z mocnym uderzeniem Kamila Drygasa. Wisła nie potrafiła zareagować na boisku, więc sprawy w swoje ręce wziął trener Pavol Stano. Za jednym zamachem, w 71. minucie, zmienił aż pięciu zawodników. Dopiero kwadrans później płocczanie mieli okazję - po strzale Filipa Lesniaka świetnie spisał się jednak bramkarz Miedzi.