Sprawdź szczegóły z Ekstraklasy!Każdy powrót do Poznania jest dla Czesława Michniewicza sentymentalny. Wracają dawne wspomnienia. Z "Kolejorzem" Michniewicz sięgał po Puchar Polski i Superpuchar, w 2004 r. Dzwonili, by na kawę się ustawić z trenerem Michniewiczem: blisko 70-letni Zbigniew Sulimczyk (były prezesem Lech Business Club, skupiający ludzi, którzy łożyli na klub), były prezes Radosław Majchrzak, nie wspominając nawet o obecnym kierowniku zespołu "Kolejorza". - Człowiek był tam najdłużej, trzy lata. Sentyment mam olbrzymi. Pieniędzy wtedy w Lechu nie było, ale atmosfera wspaniała i to się czuło. Wtedy w Poznaniu urodził się mój syn. To był najlepszy okres, jeśli chodzi o nawiązywanie kontaktów z ludźmi, kibicami - nie kryje Czesław Michniewicz. Podkreśla, że przy Bułgarskiej gra się ciężko, tak samo jak ciężko tam o punkty. W Lechu cisza przed meczem i nikt nie wpada w panikę, w związku z nieobecnością w kadrze na piątkowe starcie dwóch obrońców: chorego na ospę Jana Bednarka i Tamasa Kadara, który wyjechał na testy do Dynama Kijów. - Mamy kim ich zastąpić. Za Kadara może wejść Kostiewycz, a za Bednarka Wilusz, bądź Dudka - mówi trener Lecha Nenad Bjelica. Dla chorwackiego szkoleniowca będzie to pierwsza konfrontacja z Bruk-Betem Termalicą, ale zna rywala dobrze z kaset. - Myślę, że w piątek zagrają jak zawsze. Mam tutaj na myśli przede wszystkim bardzo zwarty sposób w obronie. Będą mocni cofnięci i nastawią się na wyprowadzania kontrataków. Taki styl prezentowali już jesienią - zaznacza Bjelica. Michał Białoński