Transfer reprezentanta Iranu do Lecha Poznań był sporym wydarzeniem w Ekstraklasie - "Kolejorz" wydał na ogranego już w Europie Gholizadeha ok. 1,8 miliona euro. Miał na to budżet, bo chwilę wcześniej sprzedał, zresztą także do Belgii, Michała Skórasia. W klubie oczekiwano, że były skrzydłowy Charleroi stanie się wiodącą postacią w Ekstraklasie. Ale nie tak od razu - nastawiano się na drugą część jesieni, najpóźniej na rundę wiosenną. Gholizadeh leczył bowiem kontuzję - i to dość poważną. Przebieg rehabilitacji początkowo wskazywał, że może będzie do dyspozycji Johna van den Broma już w drugiej połowie września, może na początku października. Wtedy Lech miał łączyć grę w Lidze Konferencji z rozgrywkami krajowymi - tyle że do fazy grupowej pucharów się nie dostał. Postępy w powrocie do pełnych treningów szły jednak wolniej, a że "Kolejorz" odpadł z pucharów już w eliminacjach i nie musiał rotować składem, to nikt niczego nie przyspieszał. Gholizadeh zadebiutował w Lechu dopiero 31 października - w meczu Pucharu Polski z Zawiszą Bydgoszcz. "Kolejorz" wygrał z trzecioligowcem 4:0, Irańczyk spędził na boisku niespełna pół godziny. Później zagrał jeszcze blisko trzy godziny w czterech meczach Ekstraklasy i jedną połowę w drugoligowych rezerwach. Nie zdobył bramki, nie zaliczył asysty - dopiero wiosną ma błyszczeć, po przepracowanym okresie przygotowawczym. Iran to jeden z faworytów Pucharu Azji. Gholizadeh wyjedzie na co najmniej miesiąc I tu pojawiają się jednak problemy, z którymi Lech się jednak... liczył. Było bowiem oczywiste, że jeżeli Gholizadeh będzie już zdrowy, dostanie powołanie do reprezentacji Iranu na Puchar Azji. Ten zaś zacznie się 12 stycznia w Lusail, od starcia Kataru z Libanem. Iran ma już za sobą 15 startów w tej imprezie, trzykrotnie ją wygrał, ale ostatni raz - blisko pół wieku temu. Teraz posiada jedną z najsilniejszych drużyn na kontynencie, oczekiwania od drużyny selekcjonera Amira Ghalenoei są więc spore. Zwłaszcza, że Iran bardzo pozytywnie zaprezentował się na mundialu w Katarze rok temu - grał ofensywnie, wygrał 2:0 z Walią, walczył o awans w ostatnim meczu z USA. A Gholizadeh zagrał w każdym z trzech spotkań. W grupie Iran ma Palestynę (14 stycznia), Hongkong (19 stycznia) i Zjednoczone Emiraty Arabskie (23 stycznia) - awans do fazy pucharowej powinien więc być formalnością. A wywalczą go dwa najlepsze zespoły i cztery z sześciu grup z trzecich miejsc. Półfinały zaplanowano na 6-7 lutego, finał - 10 lutego. Jeśli Iran dotrze do tego etapu, Ali straci nie tylko całe przygotowania do rundy wiosennej w Lechu, ale i zapewne pierwszy mecz lub mecze. Kibice Lecha podzieleni. Powinien zostać czy wyjechać? Jeszcze w grudniu ówczesny trener Lecha John van den Brom był pytany o to, co się stanie z Gholizadehem, jeśli dostanie powołanie do kadry Iranu. Holender tłumaczył, że klub oczywiście wyśle swojego piłkarza do Azji - zresztą nie może postąpić inaczej. Holender po ostatnim meczu w Radomiu, zespół przejął Mariusz Rumak i to on poprowadzi teraz drużynę w rundzie wiosennej. Będzie też ją przygotowywać najpierw w Poznaniu, później podczas zgrupowania w Turcji. "Kolejorz" pierwszy mecz zagra 10 lutego o godz. 20 z Zagłębiem Lubin. Jeśli Iran dotrze do finału Pucharu Azji, to właśnie wtedy będzie go kończył. Lech dziś oficjalnie poinformował, że Gholizadeh został powołany do szerokiej kadry Iranu na Puchar Azji - jest wśród 27 graczy, choć zapewne czterech zostanie jeszcze skreślonych przed turniejem. Szanse, że w tej czwórce znajdzie się Gholizadeh, nie są wielkie. Taka decyzja wywołała oczywiście reakcję kibiców Lecha Poznań, którzy liczyli, że skrzydłowy przejdzie cały cykl przygotowawczy i wiosną będzie siłą napędową ofensywy. "Nie dało rady, by tam nie jechał? Nie dość, że go nie było kupę czasu, to, odpukać, kontuzję tam złapie i znów go nie będzie..." - napisał jeden z użytkowików dawnego Twittera. Są jednak i głosy, że... Gholizadeh nie dość, że się świetnie przygotuje, to i będzie w rytmie meczowym".