Prezes Widzewa w latach 1993-2001 był jednym z gości podczas uroczystości odsłonięcia tablicy upamiętniającej pierwszy mecz Ligi Mistrzów na stadionie Widzewa (25 września 1996 roku). Andrzej Klemba, Interia: 25 lat temu Widzew grał w Lidze Mistrzów, ale później nadeszły trudne czasy. W 2015 roku nie było pewne, czy przetrwa i jest na razie w pierwszej lidze. Andrzej Pawelec: - Jestem dobrej myśli co do przyszłości klubu. Wróćmy jak najszybciej do ekstraklasy. I trzeba też myśleć, jak znów walczyć o mistrzostwo. I tak się już sporo dobrego wydarzyło, bo przecież klub stanął nad przepaścią. Nadzieje zostały rozbudzone i mam nadzieję, że uda się wrócić do elity. Jak wyglądał obiekt 25 lat temu? Pamiętam jak ławkami z trybun paliliśmy w piecu, by była ciepła woda dla piłkarzy do mycia. Teraz nie ma porównania. Wtedy dobudowaliśmy, na ile mogliśmy trybunę z zadaszaniem, bo inaczej nie moglibyśmy grać u siebie w Lidze Mistrzów. Na pierwszym meczu był jeszcze beton pod trybuny, który nie zdążył się do końca związać i mieliśmy spodnie po łydki w cemencie. Nikt na to nie zwracał uwagi, bo byliśmy radośnie nastawieni do pierwszego meczu w tych rozgrywkach. To było dla nas najważniejsze. Rozległ się hymn Ligi Mistrzów i... Serce było w gardle. Wszyscy to przeżywaliśmy. Dla nas to była wielka premia. A do tego mieliśmy cudownych piłkarzy. Sebastian Staszewski, Radosław Majewski i Sławomir Peszko o polskiej Ekstraklasie - Oglądaj teraz! Wtedy też powiedzenie, że "nikt ci tyle nie da, co obiecają Andrzej Pawelec i Andrzej Grajewski" weszło do kanonu. Byłem wychowany na działacza przez prezesa Ludwika Sobolewskiego. Dla nas najważniejszy był sukces drużyny. Czasem niemal było trzeba położyć głowę pod topór, by coś osiągnąć. Jednak robiliśmy to z myślą o zespole. Wiadro soli trzeba było zjeść, by awansować do Ligi Mistrzów. Nie chciał pan już nigdy wrócić do piłki? - Raz jeszcze wróciłem i sięgnęliśmy w 1999 roku po wicemistrzostwo Polski. To był ostatni taki sukces Widzewa. Potem już o tym nigdy nie myślałem. Żeby prowadzić klub, trzeba się temu bardzo mocno poświęcić i zostawić inne sprawy, w tym biznesy. Muszą być bogaci sponsorzy, dobry zarząd, a to raczej dla młodych i dynamicznych osób. Już kilka razy był pan na nowym stadionie. Już w trzeciej lidze przychodziło tu 17 tysięcy ludzi. Więcej, niż gdy Widzew był w ekstraklasie. To ogromna przyjemność tu przychodzić i wielkie przeżycie. Pełen stadion, znakomita atmosfera, czego chcieć więcej. Kibic za swoją ukochaną drużyną pójdzie na dno, odbije się i wróci na powierzchnię. Trzeba się cieszyć, że Widzew ma takich fanów. Rozmawiał Andrzej Klemba