Jakub Żelepień, Interia: Ma pan poczucie, że uczestniczy w ważnym historycznie momencie zmiany sportowego wizerunku Ekstraklasy? Marcin Animucki, prezes Ekstraklasy SA: Cieszę się przede wszystkim z tego, że po wielu, wielu latach trudnej pracy w klubach i tutaj w centrali liga naprawdę dobrze się rozwija. Obecny sezon jest udany, jeśli chodzi o aspekt sportowy, wizerunkowy i frekwencyjny, poza tym mamy też za sobą solidną rundę naszych eksportowych drużyn w europejskich pucharach - Legia Warszawa wyszła z grupy, Rakowowi Częstochowa niewiele do tego zabrakło. W świecie idealnym mielibyśmy jeszcze Lecha Poznań, który jednak niestety pechowo odpadł ze Spartakiem Trnawa. Udana kampania w Europie przekłada się też na ranking UEFA, w którym Ekstraklasa wspięła się na 20. miejsce. - W 2020 roku udzieliłem wywiadu, w którym powiedziałem, że pierwsza dwudziestka jest naszym celem. Dzisiaj jest to faktem i walczymy o to, aby co najmniej na tym miejscu zakończyć sezon, a być może uda się jeszcze wyżej. Mam wrażenie, że lepszą koniunkturę wokół Ekstraklasy zaczyna być widać też na trybunach. Na to samo wskazują zresztą dane. - Wielkie gratulacje dla klubów za ich pracę, ale i kreatywność, która pozwala przyciągać na stadiony coraz więcej kibiców. W porównaniu do poprzedniego sezonu zwiększyliśmy frekwencję o 25%. W pierwszej wiosennej kolejce spodziewamy się widza numer dwa miliony, a w skali całej edycji 2023/2024 przekroczymy granicę trzech milionów. To wszystko ma związek z poprawą wizerunku polskiej piłki. Rewolucja sędziowska w Ekstraklasie o krok. Chodzi o VAR Frekwencja na stadionach to jedno, ale przecież równie ważne jest to, aby produkt oglądał się w telewizji i internecie. Macie, jako Ekstraklasa, swojego partnera medialnego - Canal+ - natomiast dziś to nie wystarczy. Kibic, zwłaszcza młody, oczekuje więcej, niż może mu dać telewizja linearna. - Pełna zgoda, dlatego działamy właśnie w tym kierunku. Chcemy docierać do młodych widzów, o których pan wspomniał, dlatego jesteśmy obecni na wszystkich nowoczesnych platformach społecznościowych. Co więcej, w marcu nabyliśmy nieruchomość, w której w następnych kilkunastu miesiącach utworzymy nowe centrum mediowe. Pozwoli nam tworzyć jeszcze więcej treści wokół meczów w czasie rzeczywistym. Będziemy stawiali na krótkie formy, wykorzystywane następnie w internecie, czego właśnie oczekuje młode pokolenie. Zostańmy przy tematach medialnych. Mówi się ostatnio o tym, że Ekstraklasa wróci do Telewizji Polskiej na zasadzie sublicencji udzielonej przez Canal+. - Znajdujemy się w pierwszym roku obowiązywania czteroletniego kontraktu telewizyjnego z Canal+. Jesteśmy z niego zadowoleni, gwarantuje nam przychody w wysokości 320 milionów złotych za sezon wraz z kosztami produkcji. To są naprawdę wysokie kwoty, które pozwoliły nam na wejście do pierwszej dziesiątki w Europie pod względem wartości praw mediowych. Odpowiadając natomiast na pańskie pytanie - w ostatnich dwunastu miesiącach prowadzony był szereg uzgodnień, aby Ekstraklasa trafiła do telewizji otwartej. Obecnie takie rozmowy również się toczą. Bardzo pozytywnie odebrałem informację o objęciu funkcji dyrektora TVP Sport przez Jakuba Kwiatkowskiego, który już na początku kadencji jasno wyraził zainteresowanie zakupem praw do naszej ligi. Mam nadzieję, że wkrótce pojawią się pozytywne wieści dla klubów, kibiców i widzów. Ekstraklasa nie jest głównym rozgrywającym w procesie sublicencjonowania. Posiadaczem praw jest Canal+ i to stacja podejmie ostateczną decyzję w tej sprawie. Domyślam się jednak, że w jakiś sposób możecie wpływać na to, co się dzieje. Mistrz Polski się zbroi. Biorą reprezentanta - Wspieramy proces sublicencjonowania prowadzony przez Canal+, gdyż nam też zależy, by rozgrywki były dostępne także w paśmie otwartym. Prace, rozmowy, spotkania, negocjacje, konsultacje trwają w zasadzie cały czas. Kilka tygodni - to realna perspektywa czasowa, jeśli chodzi o powrót Ekstraklasy do TVP? - Wszystko zależy od TVP i tego, jak stacja będzie prowadzić negocjacje. Cieszę się z zapowiedzi dyrektora Kwiatkowskiego, bo one dobrze rokują. Telewizja Polska jest zainteresowana sublicencją na cały czas trwania kontraktu Canal+ i - czyli do 2027 roku? - To są już tematy omawiane bezpośrednio pomiędzy TVP a Canal+. Wróćmy więc do kwestii związanych bezpośrednio z Ekstraklasą. W październiku, podczas specjalnej konferencji prasowej, ogłaszał pan rekordowe wyniki finansowe polskich klubów. To jedna strona medalu, ale druga jest taka, że w ostatnich tygodniach pojawiają się sprawozdania finansowe i tutaj sprawa nie wygląda już tak różowo. Najbardziej jaskrawy przykład - Pogoń Szczecin i jej 27-milionowa strata za poprzedni sezon. Patrzy pan na to z niepokojem? - Na pewno nie można przejść obojętnie obok takich informacji, natomiast zachowuję spokój. Sprawozdania dotyczą sezonu, który zakończył się w maju, więc to jest już ostatnie spojrzenie w lusterko wsteczne. W sporcie to normalne, że zdarzają się lata z górką finansową, ale i takie, w których wynik ekonomiczny jest gorszy. Dla mnie najważniejsze jest długotrwałe budowanie wartości klubu. W przypadku Pogoni trzeba pamiętać o otwarciu nowego stadionu, dużych inwestycjach w kadrę pierwszej drużyny, a także - to akurat dotyczy wszystkich klubów - inflacji i rosnących kosztach energii. Te czynniki złożyły się na taki, a nie inny wynik finansowy szczecinian. Jestem dobrej myśli w kontekście "Portowców", ale i wszystkich innych drużyn, bo w tym sezonie będzie więcej pieniędzy z tytułu wspomnianego już kontraktu telewizyjnego. Do tej pory wypłacaliśmy klubom 140 milionów złotych, kolejne transze będą realizowane w następnych miesiącach. Oprócz tego w grze jest 10 milionów złotych z Pro Junior System. Pieniędzy jest dużo, to fakt, ale nie ma takich sum, których nie dałoby się przepalić. Wiele ekstraklasowych klubów ma problem z ujemnym kapitałem własnym, na który bardzo wyczulona jest UEFA. Federacja zakomunikowała jasno - problemy finansowe będą oznaczały wykluczenie z europejskich rozgrywek. Komisja Licencyjna PZPN również zapowiedziała, że będzie w tym temacie surowa. - Cieszę się, że Komisja Licencyjna przestała być organem, który działa wyłącznie przez trzy miesiące w roku, kiedy przyznaje bądź nie przyznaje licencji poszczególnym klubom. Dziś prace trwają na bieżąco, co wynika również ze zmieniających się przepisów UEFA, o których pan wspomniał. Myślę, że najlepszym sposobem na to, aby nie mieć problemów z ujemnym kapitałem, jest po prostu zwiększanie przychodów, co w ostatnich latach ma miejsce. Wierzę, że gdy znów spotkamy się na konferencji prasowej poświęconej finansom naszych klubów, będziemy mogli zakomunikować, że pękła granica miliarda złotych wypracowanych przez wszystkie kluby Ekstraklasy. Polski klub na cenzurowanym w FIFA. Dostał bolesny zakaz "Dostrzegam pozytywne zmiany w polskiej piłce nożnej. Na przykład to, jak buduje się produkty pod nazwą Ekstraklasa, działalność spółki Ekstraklasa, profesjonalizację klubów ekstraklasowych" - domyśla się pan, kto wypowiedział przed kilkoma dniami takie słowa w jednym z wywiadów? - Te słowa to miód na moje serce, za które dziękuję ministrowi Sławomirowi Nitrasowi. Tak, to wypowiedź ministra sportu. Czego się pan spodziewa po współpracy z nowym rządem? - Z ministrem Nitrasem poznaliśmy się kilkanaście lat temu na meczu Pogoni Szczecin z Widzewem Łódź. Liczę na udaną współpracę, bo przed nami wiele wyzwań. Cieszą mnie zapowiedzi wsparcia rozwoju infrastruktury młodzieżowej, która dla nas, jako Ekstraklasy, ale i dla całej polskiej piłki, również jest niezwykle ważna. Rozmawiał Jakub Żelepień, Interia