Sebastian Zwiewka, INTERIA: Dwa lata grał pan w Śląsku, a Lechii ponad siedem. To znaczy, że pańskie piłkarskie serce w całości zostało w Gdańsku?Flavio Paixao, były piłkarz Śląska Wrocław i Lechii Gdańsk: Będę na piątkowym meczu Śląska z Lechią. To są dwa kluby, które dały mi wszystko w Polsce. Moje serce jest zarówno we Wrocławiu, jak i w Gdańsku. Lechia i Śląsk zawsze będą w moim sercu. Idę na mecz. Zobaczymy, jak drużyny zagrają.Co pan czuje, widząc Lechię z powrotem w Ekstraklasie?- Lechia Gdańsk ma jeszcze drużynę z Betclic 1 Ligi. Mam nadzieję, że dojdą nowi piłkarze, ponieważ do udziału w rozgrywkach PKO Ekstraklasy potrzebna jest inna, większa jakość. W zespole są jednak młodzi piłkarze, którzy są głodni sukcesów. W poprzednim sezonie pokazali, że potrafią wytrzymać presję i awansować. Potrzebujemy jeszcze kilku nowych.Poruszył pan ważną rzecz. W poprzednim sezonie spadło dwóch beniaminków, trzeci do samego końca walczył o utrzymanie. Podobny los może czekać Lechię?- Po awansie zawsze ważne jest wejście w nowy sezon z nowymi, dobrymi piłkarzami, którzy pomogą klubowi osiągnąć wynik. W tej chwili są trzy nowe twarze, czekamy na następne. Myślę, że klub przeprowadzi jeszcze kilka jakościowych transferów i Lechia będzie dobrą drużyną. Brakuje jeszcze kilku nazwisk, więc w tej chwili ciężko stwierdzić, o co Lechia powalczy?- Dokładnie, to jest bardzo dobre pytanie. Prawie w 100 proc. są to zawodnicy, którzy w ubiegłych rozgrywkach grali w Lechii w niższej lidze. Pamiętajmy, że w Betclic 1 Lidze gra się zupełnie inaczej. Będzie ciężko, jeżeli nie pojawi się więcej nowych piłkarzy. Czekamy dalej. Mam nadzieję, że na trzech transferach się nie skończy. Muszę obejrzeć kilka spotkań Lechii w Ekstraklasie i później mogę powiedzieć, czy zespół będzie w górnej, czy dolnej części tabeli. Kontraktowanie młodych zawodników z zagranicy to dobry kierunek? - Zawsze mówię, że potrzebny jest mix młodości z doświadczeniem. Młodość w poprzednim sezonie bardzo fajnie wyglądała. Piłkarze w walce o awans pokazali motywację i ambicję. To niesamowite, że tak chcieli pomóc klubowi. Lechia potrzebuje jednak kilku piłkarzy z doświadczeniem. Jeśli ich nie zakontraktuje, to może być w trudnej sytuacji.Wygląda na to, że celem nowego właściciela jest promocja zawodnika i sprzedaż. Jakoś klub musi zarabiać pieniądze, zwłaszcza że obecnie jest ciężko o sponsorów.- Zgadzam się z taką wizją i to w 200 proc. Nawet największe kluby na świecie żyją z transferów. Klub musi tak działać, czyli podpisać kontrakt z nieznanymi lub młodymi piłkarzami, którym się mało płaci, a gdy grają dobrze, to można ich dalej wytransferować za bardzo dobre pieniądze. Ale wcześniej drużyna musi coś wygrać, np. Puchar Polski lub mistrzostwo Polski, pokazać się w Europie. Jest to bardzo ważne. Uważam, że wizja właściciela Lechii jest bardzo dobra. Teraz trzeba tylko kontynuować ten plan w PKO Ekstraklasie. Dyrektor sportowy i inni ludzie pracujący w klubie na pewno przyglądają się potencjalnym wzmocnieniom.Jako kibic Lechii był pan zaniepokojony informacjami o braku wynagrodzeń dla piłkarzy i pracowników, o banie od FIFA za niezapłacenie kwoty transferu za Tomasa Bobcka? Praktycznie do środy nie wiedzieliśmy, czy nowi piłkarze zostaną zajerestrowani.- Będąc na wakacjach, widziałem, że klub nie mógł zajerestrować nowych piłkarzy. Teraz płatność jest już uregulowana. Każda firma czasami ma problemy. Tak samo jest z piłkarzami, którzy czasami są w dobrej formie, a czasami w złej. Celem jest powrót do tej dobrej. Ludzie w klubie mieli dużo roboty. Na pewno w Lechii przyjdzie lepszy okres. Klub potrzebuje spokoju, dobrej struktury, wizji oraz bardzo wysokich celów. Mam nadzieję, że w przyszłości celem będzie mistrzostwo Polski. Musimy budować drużynę, aby o to powalczyć. W pierwszym sezonie nowego właściciela Lechia awansowała, teraz kontynuować rozwój wśród najlepszych. Powoli wracają Luis Fernandez i Conrado. To kolejne dobre wiadomości.Dostał pan zaproszenie na mecz Śląsk - Lechia?- Telewizja zaprosiła mnie na wywiad. Akurat rozmawiamy po moim powrocie z wakacji. Tak i tak lądowałem w Warszawie, a z Warszawy do Wrocławia jest już blisko. O 10:30 mam lot. Wrocław to miasto, które kocham. Fajnie, że taki mecz został zaplanowany na inaugurację sezonu. Będzie fantastyczna atmosfera.Mówi pan, że kocha pan miasto, że Śląsk pozostaje w pańskim sercu, ale - jak dobrze pamiętam - pożegnanie w 2016 roku było bardzo chłodne.- To prawda. Czekałem na nowy kontrakt, klub już w październiku mówił, że chce mi go dać, ale do grudnia tej umowy nie otrzymałem. Później pojawiła się Lechia, od razu położyła kontrakt na stole. W życiu nie można zbyt długo czekać, bo można stracić szansę. Jeśli ktoś naprawdę chce cię zatrzymać, to po tygodniu masz nową umowę. Ja czekałem trzy miesiące i chciałem kontynuować grę w Śląsku.Trener po treningu powiedział mi w twarz, że muszę iść do drugiej drużyny, bo podpisałem kontrakt z Lechią. Odpowiedziałem: Ok, nie ma problemu, szanuję decyzję. Później Śląsk porozumiał się z Lechią i mogłem przenieść się do Gdańska kilka miesięcy wcześniej. Adam Mandziara przekonał mnie wizją klubu. Mówił, że chce wygrać ligę i Puchar Polski. Puchar udało się wygrać. Patrząc na zmiany, które zaszły w Śląsku (9 transferów przychodzących) i konieczność łączenia ligi z europejskimi pucharami, szanse Lechii na wygraną są większe?- Szanse zawsze rozkładają się 50 na 50. Dlaczego Lechia nie może wygrać od razu po awansie? Może. Będzie ciekawy mecz. Lechia ma młodych i zdolnych piłkarzy. Stać ich na udane rozpoczęcie rozgrywek. W pierwszym meczu mecz na terenie wicemistrza Polski, który chce kontynuować walkę o tytuł. Śląsk znów może być mocny, mimo zmian w kadrze.Po meczu uda się pan samolotem prosto do Gdańska?- Dokładnie. Mam coś do załatwienia w Gdańsku.Ostatnio rozmawialiśmy kilka miesięcy temu. Zapytam więc, czy w pańskim życiu coś się zmieniło od tego czasu?- Teraz bardzo dużo gram w golfa. To sport, który daje mi dużo spokoju i relaksu. W Portugalii dalej zajmuję się nieruchomościami, wynajmuję mieszkania.Na koniec wytypuje pan mistrza Polski?- Trudno to przewidzieć. Wydaje mi się, że Legia Warszawa podjęła bardzo dobrą decyzję, dając szansę Goncalo Feio. Do Rakowa wrócił Marek Papszun, więc może to być zespół walczący o coś więcej niż w zeszłym sezonie. Zawsze trzeba liczyć się też z Lechem Poznań. Czekam na ruchy Lechii i na to, co zrobi Śląsk. Nie można zapominać o Jagiellonii Białystok, która miała niesamowity sezon. Czeka nas bardzo ciekawy sezon.