Umówmy się, Oskar Zawada nie był zawodnikiem, na widok którego drżały łydki obrońcom w Ekstraklasie. Pochodzący z Olsztyna napastnik zaliczył epizody w Wiśle Płock, Arce Gdynia, Rakowie Częstochowa i Stali Mielec. Sporą część futbolowej edukacji Zawada odebrał poza granicami naszego kraju (głównie w niemieckim VfL Wolfsburg) dlatego logiczne, że lepiej radzi sobie na obczyźnie. Niespecjalnie poszło mu w południowokoreański Jeju United, ale już przejście do nowozelandzkiego Wellington Phoenix sprawiło, że piłkarz odrodził się, nomen omen, jak Feniks z popiołów. Od początku pobytu na Antypodach Zawada zaczął robić furorę w australijskiej A-League (klub z Nowej Zelandii występuje w jej strukturach. Od startu był niezwykle skuteczny i w pięciu pierwszych meczach strzelił pięć goli, co nie udało się nikomu w dziejach jego klubu. Tak dobry start oznaczał, że Polak z miejsca zaczął być mocny kandydatem do korony króla strzelców. Zawada był skuteczny nie tylko na placu gry, 19 marca 2023 r. jego małżonka Patrycja poinformowała o narodzinach ich syna Leo. Oskar Zawada skuteczny w A-League Ostatecznie klub Wellington Phoenix awansował do play-off, w których musiał w pierwszej rundzie uznać wyższość faworyzowanego Adelaide United. Oskar Zawada ostatecznie zdobył 15 goli w sezonie, co dało mu trzecie miejsce w A-League na liście snajperów. Poza tym jego koledzy z zespołu wybrali go najlepszym zawodnikiem Wellington w sezonie 2022/23. W obszerny wywiadzie dla TVP Sport, Zawada ocenił kończący się sezon (w A-League trwają właśnie półfinały play-off) bardzo pozytywnie. - Piętnaście goli w tej lidze uważam za duży wyczyn - tym bardziej, że wystąpiłem w 26 meczach i nie grałem w topowej drużynie. Był to też sezon bez kontuzji, co wcześniej mi się nie przytrafiło. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się także, żebym w prawie wszystkich spotkaniach grał po 90 minut. Można powiedzieć, że w wieku 27 lat rozegrałem pierwszy pełny sezon. Cieszę się, że wszystko dopisało i zrobiłem duży krok do przodu. Potrzebowałem takiego sezonu, w którym byłem zdrowy od początku do końca, żeby móc ocenić, na jakim poziomie jestem naprawdę. Jego postawa sprowokowała nawet jedno z lokalnych mediów do zadania pytania - Czy Oskar Zawada jest w tym sezonie najlepszym polskim napastnikiem obok Roberta Lewandowskiego? To oczywiście spora przesada, ale cieszy, że Zawada na Antypodach odnalazł swe miejsce na ziemi. Maciej Słomiński, INTERIA