Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Burić miał już serię kolejnych spotkań w tym sezonie, ale stracił miejsce w składzie po kontuzji. Matusz Putnocky, który zastąpił Bośniaka, nie prezentuje już jednak takiej formy jak rok temu i trenerzy Lecha podjęli decyzję o powrocie Buricia, który zagrał przeciwko Koronie Kielce. Mimo wszystko przepuścił jeden strzał i tak dzieje się już od 2,5 miesiąca, że "Kolejorz" kończy mecz ligowy z przynajmniej z jakąś stratą. Ostatnio jednak wygrywa lub remisuje, co i tak już jest sporą zmianą. - Możemy być z tego zadowoleni, że nie przegraliśmy ostatnich czterech spotkań, ale myślę, że brakuje nam tego, aby grać dobrze przez całe 90 minut. Dopiero wtedy będzie można powiedzieć, że Lech wrócił do formy - twierdzi Jasmin Burić. Bośniak wystąpił w tym sezonie w pięciu meczach ligowych oraz w pięciu spotkaniach w europejskich pucharach. W Ekstraklasie dwa razy przepuszczał jeden strzał, dwa razy żadnego, a gracze Wisły Kraków pokonali go pięciokrotnie. - Gdybym mógł zmienić jedną wpuszczoną bramkę na trzy punkty, to od razu bym się na to pisał. Gdy mamy zero w tyłach, to możemy oczekiwać, że atak coś strzeli. I, co logiczne, że do 90. minuty jesteśmy w grze o trzy punkty. To również buduje drużynę, daje większą szansę na zwycięstwo. I mam nadzieję, że w sobotę zaczniemy serię w Szczecinie - mówi Bośniak z polskim paszportem. Przed tym sezonem było wiadomo, że to Burić z Putnockym będą walczyć o pozycję pierwszego golkipera. Do momentu kontuzji wyżej stały akcje Bośniaka, później bronił Słowak, teraz znów górą jest Burić. - Decyduje cały sztab, nie tylko ja. Mamy mecz, zajęcia treningowe, analizujemy, obserwujemy je. Widzieliśmy po Matuszu, że popełnił kilka błędów, ale dalej bronił, bo to nie jest tak, że jeden błąd wymusza zmianę. Każdy zawodnik ma kredyt zaufania, ale oni sami czują, kiedy pojawia się moment, gdy to zaufanie się kończy. Gdy ktoś się źle czuje, jest w gorszej dyspozycji, to wtedy go zmieniamy - mówi trener Lecha Ivan Djurdjević. Burić podkreśla jednak, że z Matuszem Putnockym nic poza sportową rywalizacją go nie dzieli. I tak samo było wcześniej, gdy walczył o miejsce z Krzysztofem Kotorowskim czy Ivanem Turiną. - Każdy z nas: Matusz, Karol (Szymański, trzeci bramkarz - red.) i ja by chciał grać. Z "Putem" mam bliski kontakt, zachowujemy się tak samo przed meczem i po, nieważne, kto gra. Nie widziałem go nigdy obrażonego i tak to wygląda z mojej strony - zapewnia Burić. - Decyzję zawsze podejmuje trener, ale wiadomo, że żyjemy z tego jak gramy, dostajemy za to pensje. Chcemy grać, taka jest prawda. Duży wpływ na nasze podejście ma to, że jesteśmy starszymi bramkarzami. Może jakby była para starszy-młody, byłoby inaczej. Młodzi szybko chcą się pokazać, zagrać, sprzedać. My to inaczej już przyjmujemy - twierdzi Burić. Inna sprawa, że Lech od długiego czasu nie wychował sobie bramkarza, który mógłby podjąć rywalizację z weteranami. Być może zmieni się to po zakończeniu obecnego sezonu, bo w klubie myślą o pozostawieniu tylko jednego gracza z duet Putnocky - Burić. - Nie wiem, jaka jest teraz polityka klubu w kwestii bramkarzy. Gdy przyszedłem do Lecha, miałem 21 lat i od tego czasu nikt młodszy nie zagrał. W Lechu byli tacy z potencjałem, teraz "Lisu (Mateusz Lis - red.) gra w Wiśle Kraków, a Miłosz Mleczko jest w pierwszej lidze. Zawsze jest ten moment, gdy dostaniesz szansę i możesz ją wykorzystać. Gdy ja wskoczyłem do bramki, była trudna sytuacja w klubie, mieliśmy słabe wyniki. Co by było, gdybym coś zawalił? Może bym nie był tutaj tyle lat. To kwestia właściwego momentu i szczęścia - opowiada Jasmin Burić. W sobotę o godz. 20.30 Lech zagra w Szczecinie z Pogonią - Burić zapewne będzie pierwszym bramkarzem. Na stadionie im. Floriana Krygiera grał pięć razy - trzykrotnie w lidze i dwukrotnie w Pucharze Polski. Trzy razy Lech był górą, dwukrotnie Pogoń, ale w ostatnich sezonach "Portowcy" zwykle przeciwko Lechowi grali bardzo dobrze. - Zawsze tam jest trudniej i nie wiem w sumie, dlaczego. Pogoń ostatnio grała dobrze, widziałem kilka ich meczów, myślę, że złapali formę. Mieli słaby start, ale teraz grają lepiej. Byli bliżej zwycięstwa niż Jagiellonia, ale taka jest piłka, że przegrali. Na pewno dużo im daje Radosław Majewski, bo jak złapał formę, to pociągnął Pogoń za sobą - twierdzi Burić i chwali swojego byłego kolegę z Lecha. - Radek jest dobrym zawodnikiem, pokazywał to w Lechu. Każdy z nas ma jakiś kryzys, on też miał, ale przez większość czasu spisywał się dobrze. Dla niego to będzie bardzo istotny mecz, bo był tu 3-4 miesiące temu i ma pewnie coś do udowodnienia - dodaje Jasmin Burić. Andrzej Grupa Ranking Ekstraklasy - sprawdź!