Radosław Majewski był gościem programu "Cafe Futbol" w Polsacie Sport. Prowadzący program redaktor Mateusz Borek wyciągnął od Radosława wiedzę o wysokości kontraktu, jaki ma w Western Sydney. - W Australii mam kontrakt takiego rzędu, jaki miałem w Anglii, a w lidze Championship średnia zarobków wynosiła wtedy 10-12 tysięcy funtów. Tygodniowo. Oczywiście nie wszystko wpadało ci do kieszenie, bo 50 procent 50 pochłaniały podatki. W Australii są niższe - od 35 do 45 procent - tłumaczył Majewski. - Wychodzi mi, że zarabiasz około 200 tys. zł miesięcznie - zagaił red. Borek. - Może tak, ale nie ma premii, bo jest salary cap (limit zarobków całego zespołu - przyp. red.) - potwierdził piłkarz. W Polsce rekordowe kontrakty są na poziomie 100 tys. zł miesięcznie. Majewski z ochotą wspominał występy w Pogoni Szczecin, z której wyjechał do Sydney. - Gdy odchodziłem tam z Lecha, to wszyscy mi mówili: "Gdzie ty idziesz?!". Tymczasem okazało się, że było warto. Dla fajnej atmosfery, fajnych ludzi, fajnych momentów - opowiadał. Zdradził też, że młoda gwiazda "Portowców" Sebastian Walukiewicz niekoniecznie musiała odchodzić do Cagliari Calcio. - Teraz to chyba nie jest tajemnicą, że Pogoń lepszą ofertę finansowo dostała z Genoi, ale Sebastian z menedżerem uznali, że lepiej iść do Cagliari, bo lepiej go tam przywitali - zadzwonił dyrektor i trener klubu - opowiadał Majewski. MiKi