W 25. kolejce Ekstraklasy Pogoń Szczecin podejmowała Koronę Kielce. Ekipa ze Szczecina w tym sezonie potrafi grać bardzo efektownie, ale jednocześnie cały czas słychać narzekania, że z takim potencjałem ludzkim być może powinna punktować jeszcze bardziej skutecznie. Zobacz: Co dalej z Jensem Gustafssonem w Pogoni? Burzliwa debata! "Za mocne słowa" Pogoń miała swoje szanse na zdobycie bramki już w pierwszej połowie. Po kwadransie gry w poprzeczkę trafił Kamil Grosicki. W 18. minucie Grosicki był faulowany przez rywala w polu karnym, sędzia spotkania Tomasz Kwiatkowski wskazał na "wapno". Jednak po analizie VAR okazało się, że jeden z graczy gospodarzy był na pozycji spalonej i decyzję zmieniono. Pogoń - Korona. Było co oglądać po przerwie Drugą połowę Pogoń zaczęła zdecydowanie, ale kielczanie też nie pozostali bierni. Z dystansu uderzał na bramkę Korony Damian Dąbrowski, później Pogoń miała jeszcze niezłą szansę po rzucie rożym. W odpowiedzi Korona też postraszyła Stipicę. Natomiast w 54. minucie blisko strzelenia bramki dla gospodarzy był Mateusz Łęgowski, który zza pola karnego uderzył ostatecznie w poprzeczkę. W ciągu 10 minut po przerwie szczecinianie kilka razy zdążyli solidnie postraszyć defensywę gości. Jak się okazało, to wszystko były sygnały ostrzegawcze, a prawdziwy cios dla kielczan mógł nadejść w 57. minucie. W pole karne wpadł Kamil Grosicki. Jego uderzenie zdołał jeszcze odbić bramkarz Korony, ale tak nieszczęśliwie, że piłka trafiła pod nogi nabiegającego Luki Zahovicia. Chciał go uprzedzić Godinho i w konsekwencji... sam wpakował piłkę do bramki własnej ekipy. Sytuację tę długo na powtórce VAR oglądał jednak sędzia Tomasz Kwiatkowski. Ostatecznie okazało się, że gol nie został uznany, bo Zahović w pewnym momencie musnął piłkę ręką. Niedługo potem mało brakowało, by padła bramka dla Korony. Po strzale Jewgienija Szykawki piłka już niemal przekroczyła linię bramkową i w ostatniej chwili zespół ze Szczecina uratował Dante Stipica. Chorwat wykazał się odpowiednim refleksem. W 66. minucie pojawił się na boisku Pontus Almqvist, który chwilę później mógł zostać bohaterem. Po jego główce skuteczną interwencją popisał się jednak golkiper Korony. Obie ekipy miały kolejne sytuacje. Po stronie szczecinian jednej z nich nie wykorzystał Bichakhchyan, po drugiej stronie - w ostatniej chwili rywala uprzedził Paweł Stolarski. W doliczonym czasie gry świetnej szansy nie wykorzystał Łukowski, bo na posterunku był Dante Stipica. Chorwacki bramkarz był - po stronie Pogoni - jednym z bohaterów spotkania. Pogoń Szczecin - Korona Kielce 0-0 (0-0) Czytaj także: Szok w Zabrzu, Urban za Gaula. Bezlitosne reakcje: "Zrobiono z klubu cyrk!"