Kibice, którzy po raz pierwszy w tym sezonie mogli zasiąść na trybunach przy Roosevelta, zobaczyli ciekawy mecz, w którym nie brakowało walki i groźnych sytuacji podbramkowych. Ponad 8 tysięcy widzów nie doczekało się jednak tego, co jest solą piłki czyli goli. Piątkowy mecz był niezwykle istotny dla Michał Probierza, który wrócił do Zabrza w którym przez wiele lat występował, ale tym razem w roli trenera Widzewa. Sentymentów na boisku jednak nie było i Probierz zamierzał z Zabrza wywieźć przynajmniej jeden punkt. Cel ten został zrealizowany i chyba szkoleniowiec Widzewa i jego "młode wilki" mogą być zadowoleni. Gospodarze, którzy bardzo potrzebują punktów, grali o pełną pulę. Podopieczni Marka Motyki mieli optyczną przewagę, częściej byli w posiadaniu piłki, stworzyli kilka okazji do pokonania Bartosza Fabiniaka, ale piłka nie chciał wpaść do bramki. Świetną okazję miał w 39. minucie Tomasz Łuczywek. Po jego płaskim strzale gości przed stratą gola uratował słupek. W doliczonym czasie gry Krzysztof Kruczek trafił z czterem metrów w poprzeczkę! Chwilę później arbiter zagwizdał po raz ostatni i widzewiacy mogli odetchnąć z ulgą. Widzew nie skupił się tylko na obronie dostępu do własnej bramki. W 34. minucie z prawego skrzydła zagrał przed bramkę Marcin Nowak, ale Krzysztof Sokalski z kilku metrów trafił w Mateusza Sławika. Bramkarz Górnika wyszedł cało z opresji także w 76. minucie, kiedy ładną dwójkową akcję przeprowadzili rezerwowi Bartłomiej Grzelak i Piotr Kuklis. Strzał drugiego z wymienionych w dobrym stylu obronił Sławik. Mimo, że "górnicy" nie zdołali zdobyć zwycięskiego gola, to kibice podziękowali im brawami za ambicję i zaangażowanie w tym spotkaniu. Tabela Orange Ekstraklasy