Lukas Podolski mimo 37 lat na karku wciąż jest ważną postacią Górnika Zabrze. W tym sezonie zdobył już osiem udziałów przy golach, z czego pięć w PKO Ekstraklasie, a trzy w Pucharze Polski. Jak powiedział katowickiemu "Sportowi", miałby lepsze statystyki, gdyby nie odniesiona w sierpniu kontuzja kolana. Do pełni sił wrócił dopiero na początku października. Kariera Podolskiego nie dobiegnie szybko końca. "Jestem w treningu" - Szkoda, że ją złapałem. Od tego meczu ze Śląskiem (8 października - przyp. red.) mogę powiedzieć, że jestem na sto procent gotowy, ale muszę brać tabletki przeciwbólowe, bo czasami to kolano mi dokucza. Takie jest życie piłkarza, że z takim urazem trzeba żyć i z wszystkim jakoś sobie radzić. W tym ostatnim czasie czuję się już jednak bardzo dobrze. Jestem w treningu i jeszcze przez kilka lat mam zamiar grać - przyznał. Górnik zajmuje obecnie dopiero trzynastą pozycję w ligowej tabeli. Podolski nie jest zadowolony z takiego stanu rzeczy. - Dalej nie jesteśmy tam, gdzie powinniśmy być. Wielu graczy przyszło do nas późno, byli bez klubu i to widać. Jedni mają kontuzje, inni powoli dochodzą do siebie. Trzeba czasu, żeby drużyna rozegrała się, tak jest na całym świecie. Liverpool z Kloppem też od razu nie odpalił, na to wszystko trzeba czasu. Należy pracować, wierzyć w pracę trenera i zobaczyć, co będzie na koniec sezonu - stwierdził obrazowo. Do Polski wrócił w 2021 roku. W swoim pierwszym sezonie w Zabrzu strzelił 9 goli i zanotował 4 asysty w 30 meczach. Górnik zajął ósme miejsce w lidze, a w Pucharze odpadł w ćwierćfinale po przegranej 0:2 z Lechem Poznań. Czytaj także: Smuda ostrożny przed mundialem. "Pompowanie balonika może się źle skończyć"