Wszystkie bilety na mecz z Cracovią rozeszły się w przedsprzedaży w ciągu półtorej godziny. Niestety - tempo sprzedaży nie wynikało jedynie ze sprawnej pracy kasjerów. Okazało się, że oczekujących w kolejce do kas kibiców sterroryzowali "koniki" . Jeden z kibiców relacjonuje: - Stałem w kolejce od godz. ósmej rano. Mimo to, nie dostałem biletu! Ludzie czekali w deszczu, a otwarte było tylko 1 okienko kasowe. W pewnym momencie kilku "gości" zablokowało dojście do kasy, przepychali ludzi stojących w kolejce. Wykupili bilety, żeby potem móc je odsprzedać po zawyżonych cenach. Kiedy ktoś im zwrócił uwagę, doszło do rękoczynów. - Gość poprosił o 36 biletów i bez problemu je dostał. Nie pokazując nawet swojego dokumentu tożsamości! - żali się jeden z kibiców w komentarzu na oficjalnej stronie klubu. Ponoć w efekcie zajść jeden z kibiców ma złamaną rękę. Klub nie ustosunkował się jeszcze do całej sprawy: - Nic nie wiem na ten temat, dopiero wyszedłem ze spotkania - stwierdził rzecznik Wisły, Adrian Ochalik. - Muszę mieć czas na zapoznanie się ze sprawą - tłumaczy dyrektor Wisły ds. bezpieczeństwa, Kazimierz Antkowiak. - Wiem, że klub wyznaczył dwóch ochroniarzy do pilnowania porządku pod kasami. Kibice żalą się jednak, że ochroniarze jedynie się przyglądali i nic nie zrobili, by im pomóc. Antkowiak zapowiada, że sprawdzi, co się da zrobić w tej sprawie. - Mamy taką infrastrukturę na stadionie, jaką mamy - broni się. - Gdyby były wprowadzone karty chipowe, na których każdy kibic miałby zakodowany bilet, nie byłoby takiego problemu.