Przed spotkaniem z ŁKS Paixao był z dorobkiem 66 trafień liderem tej klasyfikacji ex-aequo z także 35-letnim Miroslavem Radoviciem. Serb zdobył wszystkie bramki w barwach Legii Warszawa, natomiast Portugalczyk strzelił wcześniej 24 gole dla Śląska Wrocław, w którym występował od marca 2014 do grudnia 2015 roku. W konfrontacji z beniaminkiem napastnik Lechii dwa razy pokonał golkipera rywali i został najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii polskiej ekstraklasy. Paixao zdobył jeszcze jedną bramkę, przymierzał się także do wykonania rzutu karnego, ale arbiter, dopatrując się pozycji spalonych, anulował obie decyzje. - To był dla nas niezwykle istotny mecz i ważniejsze od mojego rekordu było zwycięstwo. Szukaliśmy go od kilku tygodni, bo w pięciu poprzednich spotkaniach nie udało nam się przecież zdobyć trzech punktów. Pokonaliśmy ŁKS, uwolniliśmy głowy i nabraliśmy pewności. Teraz powinno nam się grać łatwiej i wierzę, że krok po kroku będziemy iść do góry. A jeśli chodzi o karnego, to nie wiem, kiedy był spalony, bo piłkę zagrywał przecież zawodnik ŁKS - skomentował Paixao. Piłkarz biało-zielonych zapewnia, że nie był skoncentrowany na zdystansowaniu Radovicia. - Jestem oczywiście szczęśliwy z tego powodu, ale nie szukałem tego rekordu. Moja sportowa filozofia sprowadza się do tego, aby pójść jutro do pracy i dać z siebie 200 procent. W życiu również nie patrzę na to, co będzie w odległej przyszłości. Działam i planuję krok po kroku. Staram się być lepszy każdego dnia, bo wiem, że jeśli będę lepszy jutro, to będę także lepszy za kilka miesięcy. Dlatego mogę powiedzieć, że to raczej rekord "znalazł" mnie - dodał. Po meczu Paixao odebrał sporo sms-owych gratulacji od rodziny i przyjaciół. - To miłe, bo ten rekord to efekt mojej pracy, wiary i inteligencji. Poza tym dopiero w poprzednim sezonie zacząłem grać jako napastnik. Wcześniej występowałem na boku pomocy, a skrzydłowym trudniej przychodzi zdobywanie bramek. Moje osiągnięcie jest także efektem wspólnego wysiłku całej drużyny, bo przecież nie jestem na boisku sam - podkreślił. W konfrontacji z ŁKS przy obu bramkach do Portugalczyka zagrywał Jarosław Kubicki. - Po meczu powiedziałem mu, że dzięki mnie będzie najlepszym asystentem na świecie - podsumował z uśmiechem. Paixao 11 razy zdobywał w ligowych meczach co najmniej dwie bramki. A najwięcej goli strzelił Arce Gdynia i Jagiellonii Białystok - po siedem. Zarówno w Śląsku jak i w Lechii Flavio występował ze swoim bratem bliźniakiem Marco, który obecnie gra w drugoligowym tureckim zespole Altay SK. Marcin Domański