Wisła Płock pragnęła przed tym spotkaniem jednego - zmazać plamę po blamażu z poprzedniej kolejki. "Nafciarze" zostali wówczas rozgromieni na obiekcie Rakowa Częstochowa. Rezultat 1-7 nie wymaga szerszego komentarza. Tym razem płocczanie stanęli do boju przed własną publicznością. Poza tym trafili na rywala, który zdobywa stosunkowo niewiele bramek. Wskazanie faworyta nie było zadaniem łatwym. Oba zespoły sąsiadowały przed pierwszym gwizdkiem w tabeli, a komplet punktów oznaczał dla zwycięzcy awans na trzecie miejsce w tabeli. Pierwsza połowa wyglądała jednak tak, jakby żadna z drużyn nie była zainteresowana promocją na wyższą lokatę. Na boisku dominował chaos. Bramki nie padły. Wisła - Cracovia. Rafał Wolski rozstrzyga losy spotkania Po zmianie stron lekką przewagę optyczną uzyskali gospodarze, ale długo nie przekładało się to na boiskowe profity. Prowadzenie objęli dopiero w 66. minucie. Po wymianie piłki z Davo sprzed pola karnego huknął nie do obrony Rafał Wolski, trafiając idealnie pod poprzeczkę. Dla byłego reprezentanta Polski to pierwsze trafienie od 20 sierpnia. Wpisał się na listę strzelców po ośmiu meczach snajperskiej posuchy. Uświetnił w ten sposób 30. urodziny, które obchodził dzień wcześniej. Kilka minut po objęciu prowadzenia wiślacy domagali się rzutu karnego po rzekomym faulu Jakuba Myszora na Marko Kolarze. Arbiter nie dopatrzył się jednak przewinienia. Nie zawahał się za to sięgnąć po drugą żółtą i w efekcie czerwoną kartkę w 81. minucie, gdy Wolskiego faulował Takuto Oshima. Grająca w osłabieniu Cracovia nie była już w stanie odwrócić losów spotkania. Zobacz aktualną tabelę PKO Ekstraklasy