Na razie wiemy tyle, że liga jest zawieszona do 26 kwietnia. Kiedy piłkarze wrócą na boiska, nie jest dziś w stanie nikt przewidzieć. Może to być maj, może czerwiec, a może w ogóle nie będzie mowy o dokończeniu rozgrywek... Na dziś wszystkie scenariusze są możliwe. O wszystkich palących sprawach mają dyskutować między sobą dyrektorzy ekstraklasowych klubów. Pilnych spraw nie brakuje, wśród nich jest choćby kwestia kontraktów zawodników. O tym, że są one wysokie, wiedzą wszyscy, a piłkarze nie są skorzy do renegocjacji swoich umów i godzenia się na znaczne obniżki w momencie, kiedy wszystko stoi, a kluby nie mają wpływów. Zamrażanie umów, jak zrobiono to w Śląsku Wrocław, nie jest żadnym rozwiązaniem - mówią w wielu ekstraklasowych klubach. A co ze spadkami i awansami? W tym sezonie z Ekstraklasy miały "zlecieć" trzy ostatnie zespoły. Awans z I ligi miały uzyskać dwie czołowe drużyny oraz jedna z baraży. Raczej jednak nie będzie możliwości dogrania wszystkich kolejek. W Ekstraklasie jest ich jeszcze jedenaście, a w I lidze dwanaście, nie licząc gier barażowych. Co w tej sytuacji? Wiele lig innych dyscyplin ogłosiło już zakończenie rozgrywek. W ostatnich dniach piłkarze ręczni, a wczoraj siatkarze. Co z piłką nożną? W zeszłym tygodniu UEFA zdecydowała o wydłużeniu sezonu do 30 czerwca. Teraz przebąkuje się o graniu nawet na początku lipca, ale przecież z ostatnim dniem czerwca kończą się umowy wielu graczy z zawodowymi klubami... Swój pomysł na wszystko ma Janusz Kupcewicz, piłkarz 90-lecia Arki, 20-krotny reprezentant Polski, który z "Biało-Czerwonymi" skończył mundial 1982 na trzecim miejscu, będąc wtedy jedną z czołowych postaci wspaniałego zespołu prowadzonego przez Antoniego Piechniczka. - Mam swoją opinię na ten temat, przekazałem ją już zresztą sekretarzowi PZPN, panu Sawickiemu. Ktoś może powiedzieć, że Kupcewicz tak mówi, bo myśli o "swojej" Arce. Może tak mówić, nie dbam o to. Absurdem dla mnie jest zachowanie stanu z ostatniej kolejki. Zaproponowałem inne rozwiązanie: niech teraz nikt nie spada, a awansują dwa zespoły z I ligi. - Co do reformy, kolejnej w ostatnich latach, to też jest wiele znaków zapytania. Ma ona sprzyjać rozwojowi piłki, ale czy tak jest i czy tak będzie, kiedy teoretycznie za rok w najwyższej klasie rozgrywkowej może grać pięć pierwszoligowych drużyn? Czy to przyczyni się do rozwoju naszego futbolu, kiedy widzimy, jak te drużyny z zaplecza sobie radzą, walcząc co sezon po awansie o utrzymanie? Zresztą z Arką, po tym jak wróciła do najwyższej klasy rozgrywkowej, też tak jest. A co ze stadionami tych klubów, które awansują? PZPN znowu będzie się uginał, jak w przypadku Rakowa? Moim zdaniem lepiej, żeby w Ekstraklasie więcej było tych "ekstraklasowych" drużyn, niż z I ligi, dlatego zaproponowałem takie rozwiązanie - mówi nam były świetny reprezentant Polski. Michał Zichlarz