Lechia Gdańsk grudniowych spotkań nie mogła zaliczyć do udanych. Drużyna znad morza pojechała do Krakowa po serii porażek. Sygnał do ataku pod Wawelem dał przede wszystkim Rafał Pietrzak, dla którego zdobyty gol był szczególnie ważny. W końcu zagrał w 55 spotkaniach dla Wisły Kraków, czyli odwiecznego rywala Cracovii. - Zawsze jest podwójna radość w przypadku bramki strzelonej na tym stadionie. Najważniejsze, że przełamaliśmy się jako Lechia Gdańsk, bo zwycięstwo było nam bardzo potrzebne. Cieszę się, że pomogłem drużynie - powiedział lewy obrońca chwilę po zakończeniu meczu. Mimo wszystko radość po zdobytej bramce nie była zbyt ekspresyjna. - Przyczyna jest taka, że przegraliśmy cztery wcześniejsze mecze. To był dopiero pierwszy krok, żeby wrócić do wygrywania meczów. Ciężka praca przed nami, mam nadzieję że wszyscy teraz odpoczną fizycznie, psychicznie i od pierwszego dnia - gdy wrócimy do klubu - będziemy przygotowani na pracę - wyjaśnił. Jakie były założenia trenera Piotra Stokowca przed starciem z "Pasami"? - Plan był taki, żeby przede wszystkim pokazać, że jesteśmy drużyną. Myślę, że to zrobiliśmy - było z naszej strony dużo walki, mieliśmy też zagrywać długie piłki za plecy obrońców Cracovii, a gdy to się nie będzie udawało, to zbierać piłki i wykorzystywać nasze stałe fragmenty gry - dodał Pietrzak. Dla gdańszczan był to słodki rewanż za porażkę w lipcowym finale Pucharu Polski, który wygrali krakowianie po dogrywce (3-2). - Na pewno tak. Na oprawie mówiliśmy, że boli nas ten finał. Jednak najważniejsze było zwycięstwo. Niezmiernie się cieszę, że zrealizowaliśmy cel i zdobyliśmy trzy punkty - podsumował piłkarz Lechii.