Podczas wtorkowego posiedzenia komisja wydała zgody na grę w ekstraklasie w sezonie 2020/21 wszystkim występującym obecnie w niej klubom, choć w kilku przypadkach nałożyła kary. - Mieliśmy posiedzenie z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa. Polski Związek Piłki Nożnej dysponuje odpowiednią salą do takich zebrań w czasie pandemii, m.in. z ochronnymi ściankami z pleksi - powiedział Krzysztof Smulski. Bez zastrzeżeń licencje otrzymały: Arka Gdynia, Cracovia, Górnik Zabrze, Jagiellonia Białystok, Korona Kielce, Lech Poznań, Legia Warszawa, ŁKS, Piast Gliwice, Śląsk Wrocław, Wisła Płock i Zagłębie Lubin. Nadzorem infrastrukturalnym objęto Pogoń Szczecin, której stadion jest modernizowany. - Pandemia nie była w większości przypadków okolicznością łagodzącą, nie patrzyliśmy przez palce na wnioski klubów. Są przecież nałożone przez nas sankcje i obwarowania. Natomiast wszystkie kluby otrzymały nadzór finansowy, ponieważ w obecnej sytuacji i kryzysie spowodowanym koronawirusem nie można przedstawić dokładnie wiarygodnej prognozy - wytłumaczył przewodniczący Komisji ds. Licencji Klubowych PZPN-u. Lechia Gdańsk musi zapłacić 10 tysięcy złotych w związku z niekompletną dokumentacją finansową. Ponadto komisja zobowiązała klub do "realizacji ugód zawartych z zawodnikami, w terminach wskazanych w przedmiotowych ugodach bez możliwości ich dalszego odraczania". - Lechia ma zawarte wymagane ugody i teraz będziemy przyglądać się, czy te ugody są realizowane - zapowiedział Smulski. Zobowiązana do realizacji analogicznych umów z zawodnikami została także Wisła Kraków. Osobny przypadek dotyczy Rakowa Częstochowa, który nie ma na razie odpowiedniego stadionu i swoje spotkania wciąż będzie rozgrywać w Bełchatowie (z nadzorem infrastrukturalnym). Komisja zobowiązała klub do zapłaty, jako środek nadzoru, kwoty po 30 tysięcy złotych za każdy mecz rozegrany w rundzie wiosennej 2021 roku "w roli gospodarza na innym obiekcie niż znajdujący się przy ul. Limanowskiego 83 w Częstochowie". - To poważna kwota. I kara w pewnym sensie mobilizująca. Rozpatrywaliśmy sprawę w różnych aspektach. Uważaliśmy jednak, że to nie jest wina klubu. Tam nastąpił splot zdarzeń, który wynika poniekąd z polskiej biurokracji. Oni się z tym zderzyli - przetargi, odwołania, na dodatek zaczęła się pandemia koronawirusa. To wszystko wydłużyło proces rozpoczęcia budowy stadionu - stwierdził Smulski. - Z drugiej strony podręcznik nie zabrania komisji, żeby klub nie mógł zagrać na stadionie zastępczym. Nałożyliśmy tę "wiszącą" karę po to, żeby zmobilizować klub, miasto i inne podmioty biorące udział w tym przedsięwzięciu" - dodał. We wtorek komisja rozpatrywała też wnioski licencyjne na grę w PKO BP Ekstraklasie klubów pierwszoligowych, które walczą o awans. Po zakończeniu obecnego sezonu do ekstraklasy wejdą trzy drużyny - dwie najlepsze bezpośrednio oraz zespół wyłoniony w barażach. Bez zastrzeżeń licencje na grę w ekstraklasie otrzymały: Podbeskidzie Bielsko-Biała, Bruk-Bet Termalica Nieciecza, GKS Tychy, Miedź Legnica i Zagłębie Sosnowiec. Warta Poznań została objęta nadzorem infrastrukturalnym. "Zieloni" swoje mecze mają rozgrywać w Grodzisku Wielkopolskim. Takich licencji - z różnych powodów - nie otrzymało pięć klubów: Stal Mielec, Radomiak Radom, GKS 1962 Jastrzębie, Olimpia Grudziądz i Stomil Olsztyn. - Musieliśmy zastosować poważne reguły. Przecież te kluby chcą grać w ekstraklasie, a tam są odpowiednie wymagania i założenia finansowe. Dzisiejsza decyzja oczywiście nie przesądza tego, że wspomniane kluby nie otrzymają licencji na grę w ekstraklasie. Wciąż mają na to szanse. Muszą teraz się sprężyć i udowodnić Komisji Odwoławczej, że nadrobiły wymagane braki. Wiem, że trwają tam już odpowiednie prace, aby spełnić wymogi, które teraz nie zostały zrealizowane - przyznał szef komisji licencyjnej. Przypomniał, że wszystkie kluby będą miały pięć dni od czasu otrzymania decyzji na odwołanie do Komisji Odwoławczej. - Decyzje w sprawie licencji klubów na grę w pierwszej lidze oraz jej potencjalnych beniaminków, walczących obecnie w drugiej lidze, zapadną w drugiej połowie czerwca - zakończył Krzysztof Smulski. Rozmawiał Maciej Białek