Jeśli gospodarze zwyciężą, to niemal zapewnią sobie występ w grupie mistrzowskiej, a szanse lubinian spadną do minimum. Wygrana Zagłębia podtrzyma nadzieje zespołu z Dolnego Śląska na górną ósemkę, do której traci cztery punkty. Za to w Szczecinie zrobi się nerwowo, bo z kolei Pogoń ma tylko pięciopunktową przewagę nad dziewiątym miejscem. Remis raczej nie zadowoli żadnej ze stron. To pokazuje, jak istotny dla obu zespołów będzie piątkowy mecz. Tak się składa, że Pogoń z Zagłębiem w Szczecinie często gra mecze ważne i pamiętne. Osiem lat temu odbudowana z gruzów drużyna szczecińska powróciła do piłkarskiej ekstraklasy. W debiucie zagrała właśnie z Zagłębiem Lubin, zwyciężając 4:0. Dziś z tamtego składu w Szczecinie pozostali tylko Adam Frączczak i Robert Kolendowicz. Ten drugi jest jednak asystentem trenera Kosty Runjaica. Z kolei 14 miesięcy temu Zagłębie przyjechało do Szczecina, by popsuć Pogoni rozstanie ze starym stadionem. Na trybunach przeznaczonego do gruntownej przebudowy obiektu zasiadł komplet 15 319 widzów. Ekipa z Dolnego Śląska rozbiła Portowców 3:0, a po tym meczu wyburzone zostały dwie największe trybuny. Teraz na przebudowywanym stadionie Pogoń wznowi grę po przymusowej przerwie spowodowanej pandemią koronawirsusa także spotkaniem z Zagłębiem. "Tęsknota za piłką sprawia, że wszyscy się cieszymy, bo bardzo długo czekaliśmy na ten pierwszy mecz. Toteż jesteśmy na nim mocno skupieni" - powiedział Sebastian Kowalczyk, młodzieżowiec Portowców.