Na razie większość klubów radzi sobie dobrze. Jednak jeśli stan epidemii będzie się przedłużał, to polską piłkę może czekać fala bankructw. Kluby próbują radzić sobie jak mogą. Zaczęło się od cięć w wynagrodzeniach piłkarzy. Ekstraklasa SA wprowadziła uchwałę, która umożliwia klubom obniżkę pensji piłkarzy aż o połowę. Do tego doszło już w Wiśle Kraków. Tam na redukcję wynagrodzeń zdecydował się też sztab szkoleniowy oraz zarząd. W rozmowie z Interią prezes spółki zarządzającej rozgrywkami Marcin Animucki ujawnił, że podobne ruchy miały miejsce też w innych drużynach - Nie tylko Wisła, także trzy inne kluby (m.in. Pogoń i Wisła Płock - przyp. red.) doprowadziły do podpisania aneksów z piłkarzami. A w kolejnych są zaawansowane rozmowy w tej sprawie. I to my, jako pierwsza liga w Europie, 16 klubów jednogłośnie, poprzez uchwałę rady nadzorczej Ekstraklasy SA, wytyczyliśmy nowy trend. Taka sytuacja nie miała miejsca w innych ligach. - powiedział. Gorzej dzieje się po drugiej stronie Błoń. W rozmowie z TVP Sport prezes Cracovii prof. Janusz Filipiak ujawnił, że z klubu wycofali się wszyscy sponsorzy. - U nas wszyscy sponsorzy wypowiedzieli umowy. Bo nie dostają reklamy. Kasy w polskich klubach są puste. Piłkarze mogą mieć roszczenia, ale pieniędzy nie ma - przyznał. Prezes "Pasów" dodał też, że nadal prowadzi negocjacje z piłkarzami w sprawie obniżki wynagrodzeń. To nie jest łatwa sprawa, bo do tej pory trzech zawodników nie chce się zgodzić na otrzymywanie mniejszych pieniędzy. - W tej chwili mamy chyba tylko 3 zawodników, którzy nie podpisali aneksów. Jasne jest, że nie będę tu wymieniał nazwisk. Ci oporni próbują ugrać jakieś warunki dodatkowe. Choćby kwestie odejścia z klubu czy kwotę odstępnego. My się na to nie możemy zgodzić - powiedział.