Górnik Zabrze prowadził z Podbeskidziem Bielsko-Biała od 10. minuty, ale pod koniec spotkania dwukrotnie do siatki trafił napastnik beniaminka - Kamil Biliński i mecz zakończył się wynikiem 2:1. - Pierwsza połowa to dobre 45 minut w naszym wykonaniu. Tak chcieliśmy grać, chcieliśmy wysoko odbierać piłkę i stwarzać sobie sytuacje. Po zmianie stron nie chcieliśmy zmieniać naszego pomysłu na grę, ani ustawienia. Natomiast nie byliśmy już w stanie tak wysoko odbierać piłki jak w tych pierwszych 45 minutach - ocenił wyraźnie niezadowolony trener Marcin Brosz. Beniaminek poczuł krew i wykorzystał słabość ekipy z Zabrza. - W każdą minutą szczególnie traciliśmy środek boiska, stąd zrobiliśmy trzy zmiany w środku pola. Po wejściu Norberta Wojtuszka, Daniela Ściślaka czy Romana Prochazki mieliśmy z powrotem odzyskać kontrolę nad wydarzeniami na murawie. Nie udało nam się tego zrobić. W konsekwencji wyjeżdżamy jako zespół, który nie przywiezie do Zabrza żadnych punktów - przyznał szkoleniowiec Górnika. - Nie zgodzę się z tym, że chcieliśmy bronić wyniku 1:0. Pomysł to jedno, ale nie udało nam się zrealizować naszego planu. Czy jestem zawiedziony postawą rezerwowych? Drużyna to nie tylko jedenastka piłkarzy, tylko cała kadra. Dokonaliśmy takich wyborów, po meczu można powiedzieć, że oczekiwaliśmy czegoś innego. Mecz przynosi różne scenariusze. Młodzi chłopcy zbierają doświadczenie, ogromnie szkoda tych punktów. Mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski z tego doświadczenia - stwierdził Brosz. - Tydzień temu powiedziałem, że chciałbym tylko i wyłącznie chwalić swoich zawodników w tej rundzie i po raz drugi robię to z czystą satysfakcją i ogromną radością. Pokazaliśmy, że tanio skóry nie sprzedamy. Mecz odbył się na bardzo ciężkim boisku, wiedzieliśmy jakie są atuty Górnika. Jednym jest szybkie przeniesienie ciężaru gry w naszą strefę obrony i doskok zawodników pod tzw. drugą piłkę. Wiedzieliśmy też, że nie możemy grać tiki-taki, ponieważ nogi się zawodnikom obu drużyn rozjeżdżały. Tak naprawdę tylko proste środki i stałe fragmenty gry zadecydowały o zwycięstwie - powiedział trener Robert Kasperczyk. Opiekun Podbeskidzia wyróżnił też kilku piłkarzy. - Michal Pesković uratował nas w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Mieliśmy świetnie zorganizowaną grę w defensywie ze szczególnym uwzględnieniem dwóch środkowych obrońców, dostowali się również boczni nasi defensorzy. Dużą pracę po raz kolejny w środku pola wykonał Gergo Kocsis. Mógłbym tak wymieniać po kolei. To dzień Kamila Bilińskiego. Być może przeczytał w internecie, że ściągamy napastnika i zaprezentował się kapitalnie. Oby tak dalej, ta rywalizacja niech nabiera barw, będzie to tylko i wyłącznie z korzyścią dla zespołu - podsumował. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź