W myśl dotychczasowego kontraktu Canal+ i TVP za prawa na lata 2019-2021 płacą 225 mln zł rocznie. O ile w wypadku TVP jest to kwestia dobrej woli, które podobnie jak państwowe firmy PKO BP Bank Polski i Lotto chcą promować polską piłkę, o tyle dla Canal+ jest to gra o być albo nie być na polskim rynku. Mało kto spośród jego abonentów będzie płacił ponad 100 zł miesięcznie za dekoder dla lig NBA, czy angielskiej, jeśli w ofercie stacji zabraknie praw do PKO Ekstraklasy. Miliard w cztery lata Zanosi się na to, że Canal+ i TVP mają nabyć prawa do najlepszej polskiej ligi na kolejne dwa lata. Łącznie kontrakt ma opiewać na miliard złotych, za cztery sezony 2019-2023. Sposób procedowania w tej sprawie nie wszystkim się podoba. Z naszych informacji wynika, że Wisła Kraków i ŁKS jeszcze 7 lipca zawnioskowały do Ekstraklasy SA o jak najszybsze zwołanie walnego, celem rozstrzygnięcia kwestii sprzedaży nowych praw. Uczyniły to w związku z informacjami, iż od kilku miesięcy negocjacje w tej sprawie prowadzi prezes Ekstraklasy SA Marcin Animucki, który działa na zlecenie Rady Nadzorczej spółki. Legalnie opóźnione Walne Zgromadzenie? Wisła i ŁKS oczekiwały, że walne odbędzie się najpóźniej 28 lipca, gdyż trzytygodniowy termin jego zwołania - od dnia złożenia wniosku - gwarantuje statut spółki. - 28 lipca trwał jeszcze sezon 2019/2020, więc na walnym miałyby miejsce nie tylko ŁKS, ale też Arka i Korona, które w sierpniowym terminie zostały wykluczone ze zgromadzenia - słyszymy. Ekstraklasa SA, powołując się na swych prawników, uznała, że walne może się odbyć 10 sierpnia. Nie podaje jednak wykładni prawnej, jaką posługiwali się adwokaci. - W ten sposób o kontrakcie na sprzedaż praw tv do 2023 roku będą współdecydować kluby, które awansowały do ligi, a więc: Stal Mielec, Podbeskidzie Bielsko-Biała i Warta Poznań, a nie te, które spadły do 1. ligi - argumentuje spółka. Emocje wokół klauzuli poufności Sporo emocji wywołuje też sposób prowadzenia negocjacji, a zwłaszcza informowania o nich klubów. W najlepszej sytuacji są kluby, które mają przedstawicielstwo w Radzie Nadzorczej ESA, a więc: Legia (Dariusz Mioduski), Jagiellonia Białystok (Cezary Kulesza), Piast Gliwice (Grzegorz Jaworski), Lechia Gdańsk (Adam Mandziara), Cracovia (Jakub Tabisz) i Pogoń Szczecin (Radosław Mroczek). One otrzymały szczegóły projektu nowej umowy na sprzedaż prawa telewizyjnych i mogą się z nimi spokojnie zapoznać, zbadać od strony formalno-prawnej. Pozostałe dziewięć klubów pozna tajniki negocjacji dopiero dzisiaj, na Walnym Zgromadzeniu. Oprócz tego usłyszą też rekomendację Rady Nadzorczej. - Nie możemy opierać strategii głosowania na przeciekach, jakie do nas docierają, bo to przypomina zabawę w głuchy telefon - słyszymy w jednym z dziewięciu "wykluczonych" klubów. Gdy zapytaliśmy w Ekstraklasie SA o to, dlaczego wszystkie kluby nie zostały poinformowane równie dobrze jak siódemka z RN, otrzymaliśmy taką oto argumentację: - W negocjacjach z partnerami telewizyjnymi jesteśmy zobowiązani do zachowania klauzuli poufności. Łatwiej ją utrzymać w gronie siedmiu niż 16 klubów - usłyszeliśmy. Czy to uzasadniona obawa? Wszak koniec końców dzisiaj i tak wszystkie kluby ESA będą musiały się dowiedzieć, co w trawie piszczy.