Efekty pracy Jana Urbana widać jak na dłoni. Górnik Zabrze pod jego wodzą rozpoczął wprawdzie od derbowej porażki z Piastem Gliwice (0-1), ale potem w czterech kolejnych spotkaniach zdobył 10 punktów. W trzech ostatnich potyczkach - wcześniej po 2-0 z Zagłębiem Lubin i Śląskiem Wrocław - sięgał po pełną pulę, nie tracąc bramki. W wyjazdowej konfrontacji z wciąż aktualnym mistrzem Polski zabrzanie nie mogli uchodzić za faworyta. Ale to właśnie oni rozpoczęli spotkanie z większym animuszem. Długo nie przekładało się to jednak na boiskowe profity. Salamon zabrał głos po zawieszeniu. Emocjonalny komentarz gracza Lecha Lech - Górnik. Pierwsza bramka Yokoty na polskich boiskach. I od razu na wagę triumfu Rezultat spotkania został otwarty dopiero w końcówce pierwszej odsłony. W 44. minucie na przebój lewym skrzydłem zdecydował się Daniel Pacheco, idealnie zagrał do wbiegającego w pole karne Daisuke Yokoty, a ten przytomnym uderzeniem po ziemi umieścił piłkę w siatce. Dla 22-letniego Japończyka to debiutanckie trafienie w PKO Ekstraklasie. Czekał na nie do dziewiątego występu w barwach Górnika. "Kolejorz" mógł doprowadzić do wyrównania jeszcze przed przerwą. W doliczonym czasie gry groźny strzał głową oddał Nika Kvekveskiri - futbolówka zmierzała pod poprzeczkę, ale efektowną paradą na korner wyekspediował ją Daniel Bielica. Można było oczekiwać, że po zmianie stron Lech - który po dwóch remisach z rzędu wypadł w tabeli poza czołową trójkę - z impetem ruszy do odrabiania strat. Tymczasem w 55. minucie mogło być 0-2. Oko w oko z Filipem Bednarkiem stanął wówczas Kanji Okunuki. Górą z tego pojedynku wyszedł bramkarz gospodarzy. Lukas Podolski zachwycił kibiców. Wystarczyła jedna decyzja. "Szacunek" W kolejnych fazach spotkaniach obrońcy tytułu bili głową w mur. Defensorzy Górnika nie pozwolili sobie na moment dekoncentracji, który kosztowałby ich utratę dwóch punktów - w końcowym rozrachunku być może bezcennych. Sukces gości jest tym cenniejszy, że tym razem musieli sobie radzić bez swego bezapelacyjnego lidera - Lukasa Podolskiego. Mistrz świata z 2014 roku pauzował za kartki. Do Poznania przyjechał w roli widza, decydując się na podróż pociągiem z grupą najzagorzalszych fanów Górnika.