Na twitterowym profilu Boniek zamieścił zdjęcie ładnie opakowanej butelki wina, którą otrzymał w prezencie od Lechii Gdańsk. Fotkę okrasił komentarzem: "Nie wiem jak będzie z formą, ale w Lechii na winach się znają". Do tego uniesiony kciuk i "puszczone" oczko - elementy graficzne świadczące o zadowoleniu prezesa. Na reakcję użytkowników Twittera nie trzeba było długo czekać. Nie po raz pierwszy wytknęli sternikowi związku nietaktowane zachowanie. Szybko ustalono, że za rzeczony trunek - jak się okazuje z wyższej półki - trzeba było zapłacić blisko tysiąc złotych. Kwota może niezawrotna, ale... w zestawieniu ze skalą tarapatów finansowych, w jakie popadła Lechia, musi działać na wyobraźnię. Nie każdy wie, że gdański klub zalega swym piłkarzom z wypłatami pensji i premii jeszcze za zeszły sezon. Część zawodników domaga się pieniędzy za pośrednictwem prawników, a Ariel Borysiuk zdążył już nawet wygrać sprawę w sądzie. Pozostałym powoli kończy się cierpliwość. Najbardziej aktywni w egzekwowaniu należnych im kwot - Sławomir Peszko, Rafał Wolski i Artur Sobiech - dostali wolną rękę w poszukiwaniu nowych pracodawców. To w komplecie byli reprezentanci Polski. Ostatni z nich w tym tygodniu zakotwiczył w drugiej lidze tureckiej. Boniek nie ujawnił, z jakiej okazji otrzymał prezent. Zostawił tym samym pole do popisu dla wyobraźni internatów. Większość z nich sugeruje humorystycznie, że to... grunt pod pomyślny dla Lechii proces licencyjny. "Właśnie za to wino załatwili sobie licencję. Brawo!!! Z korupcją w polskiej piłce jest jak z uprawą konopi indyjskich w Polsce. Niby nie ma, a czuć" - wyzłośliwił się jeden z twitterowiczów. PKO Ekstraklasa - wyniki, tabela, strzelcy, terminarz UKi