PKO Ekstraklasa, w której ostatni mecz odbył się 9 marca, ma wznowić rozgrywki 29 maja, a zakończenie sezonu przewidziano na 19 lipca. 27 maja zaplanowano dwa pozostałe ćwierćfinałowe spotkania Pucharu Polski, natomiast na początku czerwca ma nastąpić wznowienie rozgrywek 1. i 2. ligi. Na razie zawodnicy i wskazane inne osoby (po 50 z każdego klubu) przebywają w izolacji. Na początku maja wszyscy z tej grupy przejdą testy na koronawirusa i będą mogli rozpocząć treningi w małych grupach. Tydzień później szkoleniowcy będą już mieli do dyspozycji całe zespoły. 27 i 28 maja wszyscy przejdą kolejne testy medyczne, a w piątek 29 maja powinny odbyć się pierwsze po przymusowej przerwie mecze. "Wznowienie rozgrywek to nie jest prosta operacja, a sama liczba wytypowanych przez klub 50 osób generuje spore ryzyko. Trudno przecież poddać ich całkowitej izolacji. Ci ludzie mieszkają z rodzinami, muszą się przemieszczać i trenować. Największy problem polega jednak na tym, że te działania podejmujemy trochę po omacku, bo do obecnej sytuacji nie można odnieść żadnego doświadczenia z przeszłości. Nie wiadomo, jakie zastosować panaceum, bo dzisiaj nikt nie ma patentu na mądrość" - ocenił Kaczmarek. Popularny "Bobo" obawia się nie tylko, czy uda się dokończyć bieżące rozgrywki, ale także, czy kolejnego sezonu nie dotkną podobne perturbacje. "Obecnie każdy krok będzie dla nas ważną weryfikacją, czy uda się wznowić rozgrywki, ale zgodnie z opiniami specjalistów z dziedziny wirusologii szczytu zachorowań należy spodziewać się w Polsce jesienią. I wtedy znowu zawiesimy ligę? Trzeba uporać się z tym problemem, bo przecież nie można być trochę wyleczonym. Żeby grać, trzeba być zdrowym" - zaznaczył.