8 maja FIFA zapaliła federacjom zielone światło na zwiększenie w czasach pandemii limitu zmian do pięciu. Zbigniew Boniek i PZPN postanowili nie korzystać z tej możliwości. Uznali, że to zbyt poważna ingerencja w regulamin rozgrywek w ich trakcie. Interia dotarła do informacji, że Boniek dostał dziś jednak maila z Ekstraklasy SA z apelem o wprowadzenie czwartej i piątej zmiany, z zastrzeżeniem, że będą dotyczyły młodzieżowców.- To prawda, dostałem takiego e-maila z Ekstraklasy SA, jednak nie mogę go traktować poważnie z kilku powodów. Po pierwsze, nikt się nie podpisał pod nim, a po drugie, tak poważne wnioski powinny wpłynąć oficjalną drogą na dziennik podawczy PZPN-u. Tak się jednak nie stało - tłumaczy Boniek. Prezes federacji podnosi jeszcze bardziej istotny argument, dotyczący konsultacji wśród klubów tak istotnych korekt w regulaminie. Z naszych informacji wynika, że nie wszystkie kluby opowiedziały się za zwiększeniem liczby zmian. Problem braku zgody wszystkich, a nawet większości udziałowców pojawiał się już przy kontrowersjach na temat sposobu podziału ostatniej transzy z praw telewizyjnych. - Gdyby Ekstraklasa SA zwróciła się do nas z takim wnioskiem i poparła go akceptacją ze strony wszystkich 16 klubów, z podpisami ich prezesów, to na zarządzie PZPN-u moglibyśmy ten pomysł rozważyć. Na razie jednak nie ma tematu. Tym bardziej, że przez najbliższe cztery kolejki Ekstraklasa tylko raz zagra w środku tygodnia, a poza tym jej mecze są zaplanowane na weekendy, więc mówienie o wielkim obciążeniu meczowym jest nie na miejscu - podkreśla prezes PZPN-u. Pojawiają się głosy, że skoro Niemcy wprowadzili pięć zmian, to my też powinniśmy tak zrobić. Zbigniew Boniek uśmiecha się z przekąsem, gdy je słyszy. - Dziwnym trafem nie kopiujemy od Niemców innych pomysłów, jak choćby tego, że najbogatsze kluby w czasach pandemii dzielą się wpływami z tymi uboższymi. U nas jest przeciwnie: te bogatsze chcą jeszcze więcej zabierać tym biednym. Ja nie mam żadnych kompleksów w stosunku do Niemców. Nasze rozwiązania, pomysły i wysiłek, jaki włożyliśmy w restart piłki zawodowej w niczym nie ustępują tym, jakie obserwujemy w Bundeslidze - argumentuje Boniek.