Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz - Mecz nie do końca układał się po naszej myśli, tak, że tym bardziej cieszą te trzy punkty, które zdobyliśmy - podkreśla obrońca Piasta Piotr Malarczyk. Teraz przed jedenastką z Gliwic derbowe starcie z Górnikiem w niedzielę. Wychowanek Korony mówi, że zanim piłkarze Piasta zaczną koncentrować się przed spotkaniem w Zabrzu, to czeka ich jeszcze jedno ważne spotkanie. - W środku tygodnia czeka nas mecz w Pucharze Polski i chcemy wygrać, bo w tych rozgrywkach też chcemy się pokazać z jak najlepszej strony - zaznacza. Malarczyka pytamy, czy spodziewał się, że po 13 ligowych kolejkach Piast będzie tak wysoko w tabeli. Jeszcze przecież kilka tygodni temu drużyna prowadzona przez Waldemara Fornalika była poza czołową ósemką... - O kryzysie bym nie mówił. To dziennikarze pisali, że jest kryzys, a my byliśmy na dziewiątym miejscu, tracąc cztery punkty do lidera. Niektórzy za szybko pisali, że jest kryzys. My tak do tego nie podchodziliśmy, bo przecież to nie jest 35. kolejka. Podchodzimy do wszystkiego z pokorą. Podpieramy wszystko ciężką pracą i cieszymy się z tej sytuacji, jaka jest teraz. To nie zwalnia nas jednak absolutnie z dalszych wysiłków - komentuje. W wygranym starciu z dołującą Koroną mistrz Polski wykazał się, nie po raz pierwszy w ostatnim czasie, żelazną konsekwencją i cierpliwością w grze. - Nie do końca realizowaliśmy ten założony wcześniej plan i dlatego to spotkanie układało się w ten sposób, a nie inaczej. Wiedzieliśmy jednak, że stworzymy sobie jeszcze jakąś sytuację i tak było. Świetna wrzutka Bartka Rymaniaka i na chłodno wykorzystaliśmy wszystko, bo powiedzmy sobie szczerze, Korona w tym meczu u nas wcale nie była od nas wiele słabsza. Kluczem była na pewno gra na zero z tyłu. Trzeba się cieszyć z tego, że tracimy tak mało goli. Pracujemy nad tym na treningach. Zresztą cała drużyna pracuje ciężko w defensywie tak, że ułatwia to pracę i nam obrońcom, i bramkarzowi. Cieszymy się, że kolejny mecz na zero z tyłu - mówi Malarczyk. Jeśli chodzi o stracone bramki (tylko dziewięć), to nikt z mistrzem Polski nie może się równać. Dodajmy, że lider z Płocka stracił ich o... dziesięć więcej! Michał Zichlarz, Gliwice