Według informacji podanej przez Szymona Jadczaka pobicie Kewina Komara było... zemstą za dobry mecz przeciwko Wiśle Kraków w barażu o awans do Ekstraklasy. Pseudokibice "Białej Gwiazdy" (prawdopodobnie) mieli rozpoznać bramkarza Puszczy (który w tamtym spotkaniu zanotował dwie asysty) i brutalnie go pobić. Na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Bochni Kewin Komar miał spotkać jednego z napastników, który również został ranny po otrzymaniu ciosu od bramkarza (lub jednego ze strażaków, którzy w tamtej sytuacji stanęli w jego obronie). Pseudokibic miał zagrozić, że jeśli sprawa trafi na policję, Komar jedynie pogorszy swoją sytuację, ponieważ osoby z grupy, która go pobiła, doskonale wiedzą, gdzie zawodnik mieszka. Prezes PZPN zdecydowanie reaguje na pobicie Kewina Komara z Puszczy Niepołomice. Nawet się nie wahał Policja wydała zaskakujący komunikat. To nie zgadza się z wersją opisaną przez Jadczaka Kewin Komar lekarzowi miał początkowo powiedzieć, że uraz jego ręki to wynik uderzenia w ścianę. Po opuszczeniu szpitala udał się prosto do domu, a tam... zobaczył kilkunastu mężczyzn czekających na niego z maczetami. Uznał, że w tej sytuacji trzeba wezwać policję. I tak też rzekomo uczynił. Uraz ręki Kewina Komara okazał się poważny na tyle, że bramkarz Puszczy Niepołomice w bieżącej rundzie rozgrywek najprawdopodobniej już nie zagra. Aktualnie piłkarz znajduje się w szpitalu i przechodzi badania w celu zdiagnozowania urazu, a policja prowadzi dochodzenie w sprawie jego pobicia - tak wynika z oficjalnego komunikatu Puszczy Niepołomice. Teraz swoje oświadczenie wydała również policja z Bochni, która uważa, że... nie otrzymała żadnego zgłoszenia w związku z tą sprawą. Sprawa pobicia Kewina Komara przez pseudokibiców wciąż jest rozwojowa. Oświadczenie wydane przez policję z Bochni postawiło pod znakiem zapytania wersję wydarzeń pierwotnie opisywaną przez Szymona Jadczaka, który napisał wyraźnie, że: "Gdy bramkarz Puszczy Niepołomice wrócił do mieszkania w Bochni, pod jego domem czekało kilkunastu kiboli z maczetami. Wtedy piłkarz wezwał policję". Wypada więc zadać pytanie: Na który komisariat dodzwonił się poszkodowany zawodnik? AKTUALIZACJA Zupełnie nowe światło na sprawę rzucają informacje podane przez RMF FM oraz popołudniowy komunikat policji w tej sprawie. Udało się ustalić, że incydent nie miał podłoża kibicowskiego. Więcej na ten temat TUTAJ.