Legioniści zebrali się rano na swoim stadionie, a następnie odlecieli do Linz. Podróż trwała półtorej godziny. Stamtąd autokarem dostali się do Geinberg, gdzie będą nocować. Wybór nie był przypadkowy, bo dojazd na stadion w Ried zabierze stąd ok. 20 minut.Piłkarze zdobywcy Pucharu Polski spodziewają się trudnego zadania. - To z pewnością wyżej notowany rywal niż Metalurgs Lipawa, z którym uporaliśmy się w poprzedniej rundzie. Trener uprzedził nas, że zawodnicy SV Ried są dobrze wyszkoleni technicznie i potrafią skutecznie grać w defensywie - powiedział PAP przed odlotem Marek Saganowski.33-letni napastnik, który wrócił do Legii po siedmiu latach i w spotkaniu z Metalurgsem na własnym stadionie popisał się hat-trickiem. Jak przyznał, przyjął to spokojnie, nie wpadł w euforię.- Przed przyjściem do Legii nie martwiłem się, że kibice i dziennikarze mogą mi liczyć minuty bez strzelonej bramki. Wiedziałem, że jeśli będę miał sytuacje, to zawsze coś trafię. Bardzo się cieszę, że już w pierwszym meczu przy Łazienkowskiej zdobyłem trzy gole. Czasami przecież trudno jest strzelić tyle nawet w trakcie... treningu - zaznaczył.Saganowski zwrócił uwagę, że choć nie wszystkie sytuacje udało się wtedy wykorzystać, to wynik 5:1 mówi sam za siebie.- Wykonaliśmy zadanie, a pierwsze mecze w sezonie zawsze stanowią sporą niewiadomą. Nigdy nie można być pewnym na co stać zespół po okresie przygotowawczym. Teraz gramy jednak bardzo ofensywnie, a na początku sezonu to dosyć istotne. Jeśli uda się to połączyć ze skuteczną defensywą, to będzie dobrze - podkreślił.SV Ried to piąta drużyna austriackiej ekstraklasy po dwóch kolejkach nowego sezonu. Ma w dorobku zwycięstwo i porażkę. W przeszłości jej barwy reprezentowali Andrzej Lesiak, Maciej Śliwowski, Kazimierz Węgrzyn, Jacek Berensztajn, Tomasz Rząsa i Paweł Strąk.Rywali podejmuje na oddanym do użytku w 2003 roku stadionie Keine Sorgen Arena, który może pomieścić niespełna osiem tysięcy kibiców.Początek czwartkowego spotkania o godz. 19.