Jeszcze dwa lata temu Piechna strzelał bramki na trzecioligowych boiskach. Z równie wielką łatwością popularny "Kiełbasa" trafia do siatki pierwszoligowcom. W sobotę w Krakowie Piechna przypomniał o sobie dopiero w drugiej połowie. - Pierwsze 45 minut było w naszym wykonaniu trochę ospałe i niestety do przerwy przegrywaliśmy 2:0. Pomogła jednak reprymenda oraz kilka cierpkich słów trenera w szatni i na drugą połowę wyszliśmy zmotywowani. Efekt końcowy był taki jaki wynik, czyli dla nas dobry - stwierdził lider klasyfikacji strzelców. - Jechaliśmy tu po trzy punkty. Wiedzieliśmy, że Wisła ma nóż na gardle. Niestety nie udało się wygrać, ale jesteśmy zadowoleni nawet z tego jednego punktu - dodał. Po strzeleniu pierwszej bramki Piechna z palcem na ustach przebiegł pod trybuną najzagorzalszych fanów Wisły, czym mocno się naraził. Paradoksalnie wyzywanie napastnika Korony jeszcze bardziej go zmobilizowało. - Być może to, że kibice krzyczeli na mnie "parówa" pomogło mi. Ja jestem zadowolony, że strzeliłem dwie bramki, bo w Wiśle gra przecież reprezentacyjna obrona i klasowych bramkarz. Myślę, że coś tam udowodniłem - powiedział Piechna, który zwłaszcza przy drugiej bramce ośmieszył Arkadiusza Głowackiego. - On chciał to wybić, ale ja wiedziałem jak mam się ustawić, wyprzedziłem go i udało mi się strzelić - opowiedział o sytuacji z 75. minuty. Obejrzyj wszystkie 12 bramek, które zdobył w tym sezonie Grzegorz Piechna.