Utrapienia chorwackiego szkoleniowca nadeszły we wtorek w minucie 48. oraz 90. Najpierw za sfaulowanie Papadopulosa czwartą żółtą kartkę w sezonie ligowym otrzymał "Pazdek", w końcowych fragmentach meczu to samo spotkało jego kolegę z linii defensywnej klubu. Obaj więc już do końca kalendarzowego roku koszulki z "eLką" na piersi nie założą. Jozak najpewniej w sobotę skorzysta więc z pary stoperów złożonej z Jakuba Czerwińskiego oraz Inakiego Astiza. Ważniejsze jednak od samych problemów kadrowych Jozaka zdaje się to, że polski bohater Euro 2016 stracił szansę na pożegnanie się domowym meczem z kibicami przy Łazienkowskiej. 16 grudnia rywalizacją z Wisłą Płock legioniści zamykają rok i na ekstraklasowe boiska powrócą dopiero 9 lutego 2018. Wówczas już zapewne bez Pazdana, który ostatnio zmienił agenta. Nowo zatrudniony Mariusz Piekarski ma załatwić obrońcy długo wyczekiwany transfer zagraniczny, o czym sam oficjalnie mówił nawet w wywiadzie dla "Super Expressu". Na łamach tego samego tytułu możemy jednak przeczytać, że Legia, którą obowiązuje kontrakt z reprezentantem Polski do czerwca 2019 roku, nie zamierza wypuszczać go w styczniu za bezcen. - Michał może odejść zimą, ale pod pewnymi warunkami. Wiadomo, że ma klauzulę wynoszącą 2,5 mln euro i jeśli ktoś ją zrealizuje, to my mamy związane ręce. Czy jest tu pole do negocjacji? W jakimś sensie tak. Ale na konto klubu musi wpłynąć ponad 2 miliony euro, nawet bliżej 2,5. Odejście Michała zmusi nas do kupna jego następcy. A tacy piłkarze przecież nie są tani - we wtorkowej rozmowie z "Super Expressem" właśnie tłumaczył prezes klubu Dariusz Mioduski. Stołeczna drużyna sprowadziła wychowanka Hutnika Kraków w lipcu 2015 roku z Jagiellonii Białystok i zapłaciła za niego 700 tysięcy euro. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz MB