Drużyna prowadzona przez Mirosława Smyłę miała przy Okrzei swoje sytuacje. Grała zresztą odważnie i bez respektu dla rywala. W 45 minucie oko w oko z Frantiszkiem Plachem stanął Urosz Djuranović. Trafił jednak w nogę słowackiego bramkarza. - Przyjechaliśmy do Piasta z założeniem, że chcemy wywieść coś z tego terenu. Zaprezentowaliśmy się dobrze, ale co z tego, skoro punktów nie ma. My mamy swoje sytuacje, ale nie strzelamy, natomiast Piast wykorzystał swój stały fragment i zdołał nas zaskoczyć - opowiadał po meczu Michal Papadopulos. Napastnik Korony czuł się w Gliwicach, jak u siebie. Jeszcze przecież niedawno występował w Piaście. Przed meczem został zresztą wyróżniony przez działaczy mistrza Polski. Dyrektor Bogdan Wilk wręczył mu kwiaty i pamiątkowy obraz. - Muszę powiedzieć, że zaskoczyło mnie to bardzo przyjemnie. Mogę tylko podziękować Piastowi za te dwa i pół roku, które w Gliwicach spędziłem, bo był to dla mnie świetny czas. Szacunek dla klubu, że zrobili teraz coś takiego - mówił piłkarz. Zdaniem doświadczonego napastnika nie wszystko jeszcze jeżeli chodzi o Koronę stracone, a w kolejnych grach powinno być znacznie lepiej. - Sytuacja jest zła, ale nie beznadziejna. To piłka, a jak się wydarzy jakaś dobra seria, a naszą dobrą grę przełożymy na punkty, to wszystko jest do uratowania. Za nami jedna trzecia rozgrywek, mamy rozegrane 13 meczów, tych pozostałych gier i punktów do zdobycia jeszcze trochę jest. Nie pozostaje nic innego, jak walczyć i podnieść się w ligowej tabeli - podkreśla. Kolejnym przeciwnikiem Korony będzie w sobotę 2 listopada w Kielcach Zagłębie Lubin. To w starciu z "Miedziowymi" kielczanie będą chcieli przerwać złą dla siebie ostatnio passę. Michał Zichlarz, Gliwice Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz