Burza wybuchła w poniedziałek wieczorem. O ile walkowera dla Piasta można się było spodziewać, bo awantury w sobotnich derbach wywołali szalikowcy tego klubu, wyłamując stadionowe ogrodzenie i wbiegając na murawę, to decyzja o jednoczesnym odjęciu punktów Górnikowi wprawiła wielu w osłupienie. Jak pokrętnie tłumaczył przewodniczący Komisji Ligi Zbigniew Mrowiec, kara o docelowym odjęciu trzech punktów ma mieć skutek... prewencyjny. Chodziło o palenie flag Piasta przez szalikowców Górnika. Nie są lubiani w Warszawie? W Zabrzu, do momentu otrzymania oficjalnego uzasadnienia z Komisji Ligi, nie chcą komentować całej sytuacji. - Czekamy na oficjalne pismo. Ma do nas trafić w czwartek. Szybko się z nim zapoznamy i na pewno złożymy odwołanie - mówi krótko Bartosz Sarnowski, prezes Górnika. Całą sprawę z odebraniem punktów Górnikowi skrytykował prezes PZPN-u Zbigniew Boniek, były selekcjoner kadry Antoni Piechniczek czy legenda 14-krotnych mistrzów Polski Stanisław Oślizło. - Byłem na meczu w Gliwicach i widziałem cały incydent z bliska. Raz patrzyłem w lewo, w kierunku kibiców Górnika, a raz w prawo, tam gdzie byli ci z Piasta. I mogę powiedzieć, że to nie fani Górnika zniszczyli stadionowy płot i wbiegli na boisko, tylko szalikowcy klubu z Gliwic. Owszem, jeżeli chodzi o naszych fanów, to były niecenzuralne przyśpiewki i okrzyki, ale nie odbiegało to od tego, co jest na innych stadionach. Trudno więc zrozumieć takie, a nie inne decyzje piłkarskich władz. Kiedyś pamiętam taki mecz Górnika z GKS Katowice na Stadionie Śląskim, który przegraliśmy walkowerem. Nikt się z nami wtedy nie patyczkował i tak jest widać i teraz. Nigdy nie byliśmy lubiani w Warszawie - mówi Stanisław Oślizło. Legia też paliła W Zabrzu mają mocne argumenty na swoją stronę. Z oficjalnego raportu, sporządzonego przez sędziego sobotniego meczu Daniela Stefańskiego i delegata na derbowe spotkanie Andrzeja Rynga wynika, że najpierw szalikowcy z Gliwic zaczęli demolować ogrodzenie (79. minuta), a potem (83. minuta) zaczęło się palenie flag przez kiboli Górnika. To jedna rzecz. Druga to incydenty z paleniem flag w tym sezonie. Jak się okazuje, było kilka takich przypadków. W lipcu, kibole Legii, podczas meczu z Sandecją u siebie, powiesili na swoim sektorze, powieszoną do góry nogami biało-czarną flagę gości: "Brygada Bianconeri". Flaga została następnie spalona, co wywołało wściekłość prawie 500 osobowej grupy kibiców Sandecji, obecnych na meczu. Kilka tygodni później szalikowcy Arki palili flagi Górnika. Te argumenty mają pomóc w odwołaniu, które, co przyznają nieoficjalnie piłkarscy prawnicy, ma dużą szansę powodzenia. Od siebie dodajmy, że szalikowcy Górnika palili też flagi Piasta w meczu u siebie z gliwiczanami w tym sezonie jesienią... Nikt wtedy jednak nikomu nie odbierał punktów. Niestandardowe zachowanie Jest o co walczyć. Trzy dodatkowe punkty dla Górnika mogą przecież na koniec sezonu zdecydować o tym czy zabrzanie po wielu latach, ponownie zagrają w europejskich pucharach. - Komisja, odbierając trzy punkty Górnikowi zachowała się niestandardowo. Stwierdzono, że trzy punkty klub z Zabrza zyskał przez występek swoich kibiców, którzy sprowokowali fanów zespołu przeciwnika i na tej podstawie postanowiono Górnikowi odebrać punkty. Nie ma jednak w przepisach żadnego artykułu, który wskazywałby, że taką decyzję w odniesieniu do zaistniałych wydarzeń należałoby podjąć. Stąd moje twierdzenie o niestandardowym działaniu. Górnik pewnie odwoła się od tej decyzji. Cała sprawa będzie więc jeszcze przedmiotem obrad przed Najwyższą Komisją Odwoławczą PZPN - tłumaczy Marcin Kwiecień, adwokat, specjalista od prawa sportowego, członek Komisji ds. Prawnych PZPN-u. Michał Zichlarz Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Lotto Ekstraklasy